Dariusz Rohnka
Fatalna fikcja Nowe oblicze bolszewizmu - stary wzór
Rozdz. 3
Konwergencja - teoria o praktycznych konsekwencjach.
|
|
Andriej Sacharow był kandydatem wymarzonym. Bezpartyjny,
wielki autorytet naukowy, współtwórca sowieckiej bomby wodorowej
nazajutrz po opublikowaniu swoich Rozmyślań... uznany został przed
świat za autentycznego zwolennika demokracji, obrońcę pokrzywdzonych,
niemal męczennika prawdy i wolności. Gdyby czytano jego teksty
wprost, a nie przez pryzmat pobożnych życzeń, ta ocena wypadłaby
inaczej.
Nie był członkiem partii komunistycznej, badania prowadził jako
pracownik cywilny. Nie znaczy to jednak, aby swoją bombę wodorową
konstruował pod przymusem. Wiedział, po co i dla kogo pracuje.
Nigdy też nie odmawiał zaszczytów, orderów, służbowych samochodów,
wysokiego wynagrodzenia, tytułu akademika. Był człowiekiem nomenklatury.
Jako genialny naukowiec mógł zresztą uważać swoją wyjątkową pozycję
za rzecz naturalną. Liczą się jednak wyższe motywy: "Nie
mogłem nie uświadamiać sobie, jak strasznymi, nieludzkimi sprawami
się zajmujemy... Z czasem dowiedzieliśmy się lub sami doszliśmy
do takich pojęć jak równowaga strategiczna, wzajemne zastraszanie
termojądrowe itp. Również i teraz myślę, że w tych globalnych
ideach rzeczywiście tkwi jakieś (być może nie w pełni przekonywujące)
intelektualne usprawiedliwienie wytworzenia broni termojądrowej
i naszego w tym udziału."139
Czy pisząc o "równowadze strategicznej", chociaż przez
moment pomyślał, po której stronie stoi? Na próżno szukać śladów
podobnej refleksji. Był lojalnym, w pełni oddanym obywatelem.
W artykule opublikowanym za zgodą samego Chruszczowa przedstawił
swój punkt widzenia całkiem jasno: "Państwo radzieckie zostało
zmuszone do uzyskania broni jądrowej i prowadzenia doświadczeń
z nią gwoli własnego bezpieczeństwa, wobec nuklearnego potencjału
Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii. Ale celem polityki ZSRR
nie jest ogólnoświatowa zagłada nuklearna, lecz pokojowe współistnienie
i zakaz stosowania broni jądrowej."140
Przywiązanie Sacharowa do Związku Sowieckiego odzwierciedlało
jego głębokie i szczere oddanie dla ideologicznych zasad socjalizmu.
Podejmując temat zagrożeń współczesnego świata, pisał: "Jedynie
ogólnoświatowa współpraca w warunkach wolności intelektualnej,
najwyższych ideałów moralnych socjalizmu i pracy, przy wyeliminowaniu
takich czynników jak dogmatyzm i nacisk ukrytych interesów panujących
klas - dają możliwość uratowania cywilizacji."141 Lista "czynników"
podlegających "eliminacji" jest dość obszerna, za to
semantycznie nader rozciągliwa (jawna konwergencja z oficjalną
propagandą bolszewicką): ideologia faszystowska, rasistowska,
militarystyczna, albo typu maoistycznej demagogii.142 Próżno by
tam jednak szukać śladów po bolszewickiej rewolucji, leninizmie,
bolszewickim terrorze, komunizmie. Nie brakuje za to obiektów
wrogości znacznie bardziej oczywistych dla sowieckiego intelektualisty.
Artykuł Sacharowa, który w 1968 roku zyskał tak wielką popularność,
którego sława obiegła cały świat, a nakład w ciągu jednego roku
osiągnął 18 milionów egzemplarzy jest przesiąknięty antyamerykańską
propagandą:
"Ponieważ siły reakcji, działające w Wietnamie,
nie mają nadziei na korzystne dla nich wyjawienie ogólnonarodowej
woli, stosują środki wojennego nacisku, naruszają wszystkie prawne
i moralne zasady, popełniają wołające o pomstę do nieba zbrodnie
przeciw ludzkości. Cały naród składany jest w ofierze postawionego
sobie zadania powstrzymania "komunistycznego potopu".
Próbuje się ukryć przed narodem amerykańskim rolę, jaką odgrywają
względy na osobisty i partyjny prestiż. Również ukrywa się cynizm
i okrucieństwo, nieefektywność i zupełny brak perspektyw amerykańskiej
polityki w Wietnamie, szkodę jaką ta wojna przynosi prawdziwym
interesom narodu, jednoznacznym z ogólnoludzkim zadaniem wzmocnienia
pokojowego współistnienia."143
Ale Sacharow zachowuje równowagę. Amerykanie
nie mają wyłącznego patentu na popełnianie zbrodni. Zbrodniarzem
był również Stalin. Dlatego: "Aby podeprzeć międzynarodowy
autorytet KPZS i socjalistycznej ideologii - dysydenckie wishful
thinking - należałoby przeprowadzić symboliczne wydalenie Stalina
z szeregów KPZS... Stalin to morderca milionów członków Partii
(sic); wszystkie te ofiary powinny być zrehabilitowane."
Wiele złego przypisuje także maoistom, których zbrodnie przeciw
prawom człowieka "zaszły zbyt daleko", co spowodowało
niepotrzebny rozłam w światowym ruchu komunistycznym.144
Bezstronność Sacharowa miała zdecydowanie oszczędny charakter.
Mogła dotyczyć odchyleń, błędów i wypaczeń, w żadnym razie priorytetów.
Twórca sowieckiej konwergencji miał sztywny kręgosłup ideologiczny:
"W chwili obecnej perspektywy socjalizmu zależą od tego,
czy uda się ten socjalizm uczynić pociągającym, czy pociągająca
siła moralna socjalizmu oraz idea gloryfikacji pracy staną się
w zestawieniu z egoistyczną zasadą prywatnej własności i gloryfikacją
kapitału decydującym czynnikiem, jaki ludzie zechcą wziąć pod
uwagę, porównując kapitalizm z socjalizmem, czy też ludzie będą
brać pod uwagę przede wszystkim wszystkie socjalistyczne ograniczenia
wolności intelektualnej..."145
"Tylko konieczność wytrzymania konkurencji socjalizmu i walka
klasy robotniczej umożliwiły postęp społeczny XX stulecia, a tym
samym późniejsze, obecnie całkowicie już nieuniknione zbliżenie
dwóch systemów. To socjalizm podniósł pracę do poziomu bohaterskiego
czynu. Gdy nie było socjalizmu, egoizm narodowy wydawał na świat
nacjonalizm, rasizm i ucisk kolonialny. Ale obecnie już stało
się jasne, że zwycięstwo należy do ogólnoludzkiej, internacjonalistycznej
postawy."146
"Tego rodzaju synteza [kapitalizmu i socjalizmu] wymaga nie
tylko daleko idących reform społecznych w krajach kapitalistycznych,
lecz także gruntownej zmiany struktury systemu własności, zwiększenia
własności państwowej i spółdzielczej, przy jednoczesnym zachowaniu
podstawowych cech struktury własności narzędzi i środków produkcji
w krajach socjalistycznych. Za naszych sojuszników na tej drodze
uważać należy nie tylko klasę robotniczą i postępową inteligencję,
grupy najbardziej zainteresowane pokojowym współistnieniem, społecznym
postępem i demokratycznym, pokojowym wrastaniem w socjalizm (co
znalazło wyraz w programowych wypowiedziach partii komunistycznych
wielu krajów), ale także reformistyczną część burżuazji, logicznym
biegiem wypadków doszlusowującą do powyższego programu "convergence".
Używam tego terminu, który już przyjął się w literaturze na Zachodzie,
ale, jak widać z całego wywodu, nadaję mu socjalistyczny i demokratyczny
sens."147
Sacharow jako czołowy doradca naukowy rządu sowieckiego
miał dostęp do najbardziej tajnych nuklearnych tajemnic. Taka
pozycja Sacharowa wyklucza, zdaniem Golicyna, aby władze sowieckie
pozwoliły mu na swobodne kontakty z przedstawicielami Zachodu.
Jedyny wniosek jaki się nasuwa to ten, że Sacharow nadal pozostawał
lojalny wobec sowieckiego rządu, a jego działalność była zgodna
z długofalowymi celami sowieckiej strategii.148 Tak czy inaczej
Sacharow nigdy nie zrobił, ani nie powiedział nic, co mogłoby
zaszkodzić sowieckiemu państwu. Lektura teorii konwergencji w
jego wydaniu, która przyniosła mu ogólnoświatową sławę, a została
skondensowana do zaledwie trzech stron maszynopisu, nie obala
takiej opinii:
"Narastająca w krajach socjalistycznych
walka ideowa między siłami stalinizmu i maoizmu z jednej strony,
i realistycznie zorientowanymi siłami komunistycznej lewicy leninowskiej
i "lewych zachodniowców" - z drugiej, doprowadzi do
zasadniczego rozgraniczenia ideowego w skali międzynarodowej,
państwowej i wewnętrzno-partyjnej.
Proces ten doprowadzi, zarówno w Związku Sowieckim, jak w innych
krajach socjalistycznych, do systemu wielopartyjnego i ostrej
walki ideologicznej, do polemik, a w następstwie do ideowego zwycięstwa
realistów, do utrwalenia orientacji na pokojowe współistnienie...
Natarczywe postulaty życiowe społecznego postępu i pokojowego
współistnienia, nacisk wewnętrznych sił postępowych (klasy robotniczej
i inteligencji) i przykład krajów socjalistycznych doprowadzą
w Stanach Zjednoczonych i innych krajach kapitalistycznych do
zwycięstwa lewicowego, reformistycznego skrzydła burżuazji, które
w swej działalności przyjmie program zbieżności
z socjalizmem, to znaczy pójdzie na reformy społeczne, pokojowe
współistnienie i współpracę z socjalizmem w skali ogólnoświatowej,
oraz na wprowadzenie zmian strukturalnych do zasady własności
prywatnej. Częścią tego programu będzie poważne zwiększenie roli
inteligencji i walka z siłami rasizmu i militaryzmu...
Konwergencja socjalistyczna doprowadzi do wygładzenia różnic strukturalno-społecznych,
do rozpowszechnienia się wolności intelektualnej, rozwoju nauki
i sił wytwórczych, powstanie rząd światowy, osłabną narodowe przeciwieństwa..."149
O wiele ważniejsze od pytania, kim naprawdę był
Sacharow, jest wymowa jego teorii. Jej powinowactwo z ujawnioną
przez Golicyna długofalową strategią jest oczywiste. Nie jest
neutralny ideologicznie, za to szczery. Swoją wizję nowego świata
rozpoczyna od zniszczenia systemu kapitalistycznego. Zatriumfuje
socjalizm. Stare elity polityczne zostaną zastąpione przez siły
postępu - realnych (czyli leninowskich) socjalistów. Zapanuje
socjalizm, idee postępu i pokoju. Jak przystało na intelektualistę,
roztacza utopijną wizję świata: dzięki wielkim przedsięwzięciom
przemysłowo-technicznym, wynalazkom itd. zapanuje powszechny dobrobyt,
pojęcie głodu zniknie, w niedalekiej przyszłości tysiące ludzi
wyruszy na podbój kosmosu. Rząd będzie jeden - światowy. Jaki
będzie ten rząd nie pisze. Wiadomo za to, że partia komunistyczna,
jeśli tylko dojrzeje, będzie rządzić samodzielnie. Nie był zwolennikiem
systemu wielopartyjnego.
Golicyn twierdził, że komunistyczne prześladowanie miały budować
wiarygodność i popularność Sacharowa na Zachodzie, że w odpowiedniej
chwili powróci do łask i zajmie eksponowane stanowisko polityczne.
Jak w wielu innych przypadkach jego prognozy się sprawdziły. Sacharow
został zesłany na prowincję, prowadził głodówkę, w erze pierestrojki
powrócił, zajął odpowiednie stanowisko i poparł Gorbaczowa. Swoich
poglądów nigdy nie zmienił, ale do teorii konwergencji nie powracał.
Gdzie się podziała tak popularna w latach 50-tych, 60-tych i 70-tych
teoria konwergencji? Czy podzieliła los wielu innych utopijnych
koncepcji politycznych i przeszła do lamusa historii? Dziś, nie
licząc kilku wytrwałych analityków i publicystów, praktycznie
nikt o niej nie pisze. Czy idea stworzenia jednej, wspólnej, socjalistycznej
struktury społeczno-politycznej straciła coś ze swojej aktualności
i atrakcyjności? Czy wygasły globalistyczne marzenia o jednym
światowym rządzie, o nowym porządku świata? Czy idea przemodelowania
brutalnego świata kapitalistycznego według jedynie słusznej socjalistycznej
recepty sprawiedliwości społecznej, omnipotencji państwa, równego
podziału, ochrony i kontroli wszystkich elementów życia społecznego
i politycznego, nie licząc prawa do ochrony życia poczętego i
prawa do naturalnej śmierci, przestała być aktualna?
Michaił Gorbaczow, propagator koncepcji "wspólnego domu europejskiego",
a więc typowy zwolennik konwergencji, wraz z rozpadem Związku
Sowieckiego nie zakończył kariery politycznej. Jak sam powiedział:
"Nie zamierzam się ukrywać. Angażuję się w inne polityczne
zadania. Nie zerwałem kontaktów z przeszłością."150 Teraz,
uwolniony od nieznośnych kłopotów, mógł zająć się sprawami naprawdę
istotnymi. Podczas uroczystości przyznania pokojowej nagrody Nobla
w czerwcu 1992 roku Gorbaczow określił kierunek swojej aktywności:
"Nasza wizja przestrzeni europejskiej od
Atlantyku po Ural nie jest wizją zamkniętego systemu. Ponieważ
obejmuje Związek Sowiecki, który rozciąga się aż po wybrzeża Pacyfiku,
dlatego wykracza poza nominalne granice geograficzne.
Przypuszczam, że proces europejski już zawiera elementy nieodwracalności...
Powinien teraz osiągnąć ważny moment, kiedy w przewidywalnej przyszłości
każdy naród i każdy kraj będzie miał do swojej dyspozycji ogromny
potencjał całej wspólnoty...
W tym kontekście, w procesie tworzenia nowej Europy, w której
żelazne kurtyny i mury przejdą na zawsze do historii, a granice
pomiędzy państwami stracą swój "rozdzielający" charakter,
samostanowienie suwerennych państw będzie realizowane w całkowicie
inny sposób."151
Instytucjonalnym zapleczem działalności byłego
genseka, który w pół roku po nominalnym rozwiązaniu nie zdążył
przyswoić sobie myśli, że Związek Sowiecki przestał istnieć ("Związek
Sowiecki rozciąga się aż po wybrzeża Pacyfiku") jest utworzona
w kwietniu 1992 roku Fundacja Gorbaczowa z siedzibą w San Francisco
i w Moskwie. W rzeczywistości organizacja Gorbaczowa została utworzona
rok wcześniej (na 4 miesiące przed fałszywym przewrotem w Moskwie,
co potwierdza jego instrumentalny charakter) przez dr Jamesa A.
Garrisona i funkcjonowała pod nazwą "Tamalpais Institute".
Przy okazji Garrison jest również prezydentem międzynarodowego
stowarzyszenia (International Foreign Policy Association), utworzonego
w maju 1991 roku na polecenie Szewardnadze, który rzekomo rozszedł
się z Gorbaczowem w grudniu 1990. Zarówno wspólne miejsce, podobny
charakter organizacji, także człowiek, który je tworzył świadczą
o czymś przeciwnym. Także w sferze deklaracji nie istnieją różnice.
W listopadzie 1991 roku Szewardnadze mówił:
"Myślę, że idea Wspólnego Europejskiego
Domu, budowa zjednoczonej Europy, i chciałbym podkreślić, wielkiej
Europy, budowa Wielkiej Europy, wielkiej, zjednoczonej Europy,
od Atlantyku po Władywostok, obejmującej nasze terytorium, prawdopodobnie
obszar europejsko-azjatycki, ten projekt jest nieunikniony. Jestem
pewien, że zbudujemy również zjednoczoną przestrzeń wojskową.
Mówiąc precyzyjnie: zbudujemy zjednoczoną Europę, której bezpieczeństwo
będzie oparte na zasadzie kolektywnego bezpieczeństwa. Podkreślam,
kolektywnego bezpieczeństwa."152
Podkreślana wielokrotnie w wypowiedziach obu
komunistów integracja w ramach Wspólnego Europejskiego Domu jest
zaledwie fragmentem przedsięwzięcia o zakresie globalnym. Celem
nadrzędnym od czasu Lenina, Trockiego, Stalina pozostaje opanowanie
całego świata, a powołanie rządów regionalnych (takich jak na
przykład Komisja Europejska) jest jednym z etapów prowadzących
do ostatecznego celu.
Globalne cele Fundacji Gorbaczowa obejmują kilka równoległych
kierunków aktywności. Jednym z nich jest międzynarodowa współpraca
w dziedzinie ochrony środowiska. O szczególnym znaczeniu tego
kierunku może świadczyć wypowiedź blisko związanego z Gorbaczowem
amerykańskiego komunisty, Carla Bloice`a, z 1990 roku: "ruch
na rzecz ochrony środowiska może nam dostarczyć o wiele większej
liczby zwolenników, aniżeli w przeszłości ruch pokojowy".153
Gorbaczow, jak na głównego bohatera katastrofy czernobylskiej
przystało, wykazuje na tym polu szczególną aktywność. Jego Fundacja
powołała organizację tzw. Międzynarodowy Zielony Krzyż, z Gorbaczowem
w charakterze prezydenta, która ściśle współpracuje z licznymi
amerykańskimi fundacjami (Rockefeller Brothers Fund, Ford Foundation,
Mellon Foundation, Pew Charitable Trusts) w akcjach o charakterze
ekologicznym. W uznaniu swoich zasług w październiku 1994 roku
Gorbaczow otrzymał w Hollywood "Nagrodę Mediów w dziedzinie
Ochrony Środowiska".154 Podczas Światowego Forum w Kyoto
w Japonii, w kwietniu 1993 roku Gorbaczow wyjawił częściowo swoje
prawdziwe intencje: "Organizacja Narodów Zjednoczonych musi
ulec zmianie tak, aby w pewnym zakresie mogła spełniać rolę światowego
rządu."155
O zainteresowaniu Gorbaczowa ekologią decydują względy praktyczne.
Wszyscy przecież pragną czystego powietrza i czystej wody, więc
działalność na tym polu może przynieść szybkie i zadawalające
rezultaty. Szczególnie, że były gensek korzysta z pomocy wpływowych
przyjaciół, jak Maurice Strong, prezes Rady Ziemi i propagator,
wspólnie z Gorbaczowem, tzw. "Karty Ziemi", czy wiceprezydent
Al Gore, ich najbliższy sprzymierzeniec w Ameryce Północnej (badacze
tematu określają Gorbaczowa, Stronga i Gore`a mianem "trzech
muszkieterów" ruchu na rzecz ochrony środowiska). Faktycznym
celem jest globalny atak na prywatną własność i przyspieszenie
dyskusji nad "redukcją populacji" - jest to przygotowanie
do ekspropriacji prywatnej własności na skalę globalną. Świadczą
o tym m.in. dokumenty przygotowywane na, sponsorowanych przez
ONZ, konferencjach środowiskowych: "Prywatna własność ziemi
jest podstawowym instrumentem akumulacji bogactwa i stąd jest
odpowiedzialna za społeczną niesprawiedliwość. Dlatego niezbędna
jest publiczna kontrola ziemi."156
Innymi sprawami, którymi zajmuje się Fundacja Gorbaczowa są: ochrona
zdrowia na skalę światową, międzynarodowa przestępczość, globalne
i kolektywne bezpieczeństwo, zagadnienie praw człowieka, kontrola
urodzeń. Wspólną strategią jest, często hałaśliwa, propaganda
na rzecz powołania międzynarodowych instytucji, bądź wykorzystania
już istniejących, których zadaniem ma być rozwiązywanie problemów,
przerastających możliwości pojedynczego państwa. Niekiedy, tak
jak w przypadku AIDS czy choroby nowotworowej, wykorzystuje się
już istniejące zagrożenie, czasem, jak w przypadku efektu cieplarnianego,
wykorzystuje się medialną histerię, kreowaną w oparciu o wątpliwe
hipotezy naukowe, czasami powraca się do starych, wypróbowanych
metod operacyjnych. Przykładem tej ostatniej taktyki jest globalne
bezpieczeństwo.157
Miarą sukcesu Gorbaczowa i jego Fundacji jest zdobyta popularność
oraz długa lista wpływowych osobistości, które zdecydowały się
poprzeć lub współtworzyć proponowane przez niego inicjatywy. Od
1995 roku, Fundacja Gorbaczowa organizuje co roku w San Francisco
konferencje światowej elity (State of World Forum). Wśród uczestników
imprezy pojawiają się nazwiska polityków, finansistów, magnatów
medialnych, artystów: George Bush i Margaret Thatcher, James Baker
i George Schultz, Thabo Mbeki i Vaclav Havel, Ted Turner, futurolog
John Naisbitt, Jesse Jackson, jordańska królowa Noor, prezydent
Rady Ziemi Maurice Strong, David Rockefeller, Zbigniew Brzeziński,
Jane Fonda, liczni laureaci nagrody Nobla. Co ciekawe, pomimo
uczestnictwa w tych spotkaniach tak wielu sławnych nazwisk, konferencje
nigdy nie cieszą się zainteresowaniem mediów. Podczas ostatniej
z nich, w 1999 roku, dominowało hasło "nowego światowego
ducha". Światowa jedność umysłu, ducha i celu ma wywołać
"kosmiczną świadomość", ukierunkowaną na ochronę środowiska,
równy podział światowych zasobów itd. Mówiono o światowym pokoju,
o rozbrojeniu nuklearnym, ekologii i potrzebie światowej federacji.158
Jak na wiernego leninistę przystało, Gorbaczow wykazuje ogromne
zainteresowanie sprawami religii, a w jego wypowiedziach występują
liczne odniesienia do Jezusa Chrystusa i chrześcijaństwa: "Będę
walczył do gorzkiego końca, nawet jeżeli mnie ukrzyżujecie. Przypomina
mi się Jezus Chrystus w drodze na Golgotę. Szedł ulicami, a ludzie
pluli na niego." I przy innej okazji: "Komunistyczna
ideologia w czystej postaci jest spokrewniona z chrześcijaństwem.
Jej główne idee to braterstwo wszystkich ludzi, niezależnie od
narodowości, sprawiedliwość i równość, pokój i brak wrogości pomiędzy
ludźmi".159
Pod płaszczykiem religijnej retoryki, z pogranicza nawrócenia
i bluźnierstwa, kryją się dywersyjne cele. Na konferencje "Światowego
Forum" zapraszani są przywódcy religijni z całego świata:
wyznawcy hinduizmu, buddyzmu, New Age, okultyści. Jedna z sesji
odbywała się pod tytułem: "Globalny kryzys ducha i poszukiwanie
znaczenia". Sam Gorbaczow wzywa do jedności pomiędzy buddyzmem
i chrześcijaństwem. Jak stwierdza jeden z badaczy "słowa
i czyny Gorbaczowa klasyfikują go jako leninowskiego przedstawiciela
New Age. Pragnie zastąpić chrześcijaństwo nowym porządkiem religijnym,
kombinacją humanizmu i panteizmu. W celu uatrakcyjnienia "nowej"
religii, posługuje się chrześcijańską terminologią.... W rzeczywistości
gorbaczowowska religia jest w swoich korzeniach antychrześcijańska."160
Na czym polega fenomen popularności byłego genseka? W starych
dobrych czasach pierestrojki i głasnosti nie mógł narzekać na
brak zainteresowania. Czarujący uśmiech, względna elegancja, inteligentna
żona i przede wszystkim pozycja generalnego sekretarza mogły od
biedy tłumaczyć narastającą falę entuzjazmu. Ale w 1991 roku Gorbaczow,
przynajmniej nominalnie, stracił pozycję polityczną. Tak jak niemal
wszyscy, założył fundację i napisał wspomnienia. To go nie wyróżnia.
Decydować może tylko jedno: ideologia, którą z powodzeniem promuje,
stary i wypróbowany internacjonalizm, w modnej szacie globalizmu,
światowych struktur i nowego ładu.
Ideologia globalistyczna nie jest wymysłem ostatniego dziesięciolecia,
nigdy jednak nie miała w swym gronie tak dużej liczby aktywnych
politycznie przywódców. Była domeną fanatycznych idealistów i
szarych eminencji, ludzi takich jak zapomniany dziś nieco ojciec
europejskiej integracji, Richard Coudenhove-Kalergi, czy Józef
Retinger. Dziesięciolecia intensywnych działań, zakulisowych intryg,
tuzin dyskretnych organizacji globalistycznych, takich jak Bilderberg,
Komisja Trójstronna, Council on Foreign Relations, Klub Rzymski,
Royal Institute of International Affairs, wszystko to przyniosło
efekt w postaci wypróbowanych kadr aktywnych politycznie globalistów.
W ten sposób doszło do paradoksalnej sytuacji, kiedy to całe elity
polityczne, niezależnie od reprezentowanej opcji, których pierwszym
obowiązkiem jest ochrona suwerenności własnych państw i narodów,
stają się tej suwerenności największym zagrożeniem.
W imieniu globalistów najlepiej przemawiają ich własne słowa.
Szymon Peres, minister Spraw Zagranicznych Izraela, jeden z globalistycznych
ekstremistów, mówił w 1994 roku: "Wszystkie nowe siły (takie
jak technologia) nie mają nic wspólnego z suwerennością, granicami,
flagami. Narodowa flaga należy do historii ludzkości. Uniwersalny
paszport stanowi ścieżkę do przyszłości... Podróżujemy z jednej
ery do innej." Otto von der Gablentz, ambasador Republiki
Federalnej Niemiec w Moskwie: "Istnieje potrzeba tworzenia
wspólnych struktur, które umożliwiłyby naszym rządom współdziałanie
poprzez granice w walce z przestępczością. Narodowa suwerenność...
nie odpowiada potrzebie chwili i traci na znaczeniu, mimo że jeszcze
wielu trzyma się jej kurczowo." Strobe Talbott, zastępca
Sekretarza Stanu USA: "W ciągu kolejnych stu lat narodowość
całkowicie straci znaczenie; wszystkie państwa będą uznawać jeden
światowy rząd. Istnienie wszystkich krajów jest oparte na umowie
społecznej. Bez znaczenia jak trwałe i nawet święte mogą się one
wydawać w dowolnym czasie, w rzeczywistości wszystkie one są sztuczne
i przejściowe."161 Prezydent Federalnej Republik Niemiec,
Roman Herzog, człowiek, którego najważniejszym zadaniem powinna
być obrona suwerenności państwa mówił na spotkaniu historyków
w 1996 roku: "Jesteśmy świadkami nowej ery... W końcu wieku
znajdujemy się w punkcie wyrastania ponad dotychczasową formę
państwa narodowego, która pociągnęła kontynent w otchłań... państwo
narodowe, z właściwą sobie koncepcją suwerenności, przeżyło się.
Państwo narodowe jest zbyt małe dla większych problemów, jakie
przynosi życie, i zbyt duże dla wielu mniejszych. Obserwujemy
to codziennie: wiele problemów, niekiedy o ogromnym znaczeniu,
przed długi czas nie może doczekać się właściwego rozwiązania
na poziomie narodowym. Drogą dla naszych poczynań w przyszłości
może być tylko: Europa."162
Sama w sobie globalizacja nie stanowi problemu. Do pewnego stopnia
jest naturalnym efektem cywilizacyjnym. W epoce błyskawicznej
komunikacji: samolotów ponaddźwiękowych, telewizji satelitarnej,
internetu żyjemy wszyscy bliżej siebie, stąd i dzielące nas różnice
ulegają pewnemu zatarciu. Istota problemu nie tkwi w samej globalizacji,
ale w celach do realizacji których ma posłużyć. A stawka jest
wysoka: praktyczne urzeczywistnienie idei konwergencji - utworzenie
Światowego Rządu i Nowy (Socjalistyczny) Porządek Świata: "Zachodni
globaliści współpracują, świadomie lub nieświadomie, z leninowskimi
strategami w Moskwie i Pekinie, którzy są prawdziwymi współczesnymi
twórcami programu "Nowego Porządku Świata", a więc zastąpienia
państw narodowych przez Rząd Światowy, który, zgodnie z ich intencjami,
będzie socjalistyczną (komunistyczną) Światową Dyktaturą."
W tym celu komuniści "wykorzystują fabianistów, liberałów,
wybranych okultystów, globalistów i innych, którzy nie rozumieją,
że Rząd Światowy musi być z założenia dyktaturą".163
To co zdecydowało o popularności Gorbaczowa i niebywałej atrakcyjności
pierestrojki wynikało w prostej linii z idei konwergencji. Świat
marzył o pokoju, marzył o zbliżeniu z przebudowywanym totalitaryzmem,
przebudowa dawała nadzieję na urzeczywistnienie tego celu. Stereotypowy
obraz Związku Sowieckiego lat dziewięćdziesiątych, upadłego kolosa
pogrążonego w chaosie, istotnie nadwątlił pokłady optymizmu, ale
samej nadziei nie odebrał. O tym, że program pierestrojki nie
ograniczał się tylko do samego Związku Sowieckiego, ale dotyczył
całego świata, nie chciano słyszeć. Za to sam Gorbaczow nie ukrywał
prawdziwych intencji:
"Sukces przebudowy wykaże, że socjalizm jest nie tylko w
stanie rozstrzygnąć historyczne zadanie wzniesienia się na wyżyny
postępu naukowo-technicznego, lecz także rozwiąże to zadanie z
największą społeczną i moralną efektywnością, metodami demokracji
i w imię człowieka i jego własnymi siłami, jego umysłem, kwalifikacjami,
talentem, sumieniem i poczuciem odpowiedzialności wobec innych
ludzi.
Powodzenie przebudowy ujawni ograniczoność klasową i egoizm sił
dominujących obecnie na Zachodzie, oszalałych na punkcie militaryzmu,
wyścigu zbrojeń i poszukiwania "wrogów" na całym świecie.
Powodzenie przebudowy pomoże krajom rozwijającym się określić
drogi modernizacji gospodarczej i społecznej bez ustępstw wobec
neokolonializmu i bez konieczności rzucania się w kocioł kapitalizmu.
Powodzenie przebudowy będzie rozstrzygającym argumentem w historycznym
sporze o to, jaki ustrój bardziej odpowiada interesom ludzi. Wizerunek
Związku Radzieckiego oczyszczony z nawarstwień, jakie powstały
w ekstremalnych warunkach, zyska na atrakcyjności, stanie się
żywym wcieleniem zalet, które z samej zasady właściwe są systemowi
socjalistycznemu. Ideały socjalizmu zyskają nowy impuls."164
Witając triumfalnie pierestrojkę popełniono najfatalniejszy
błąd. Myślano: Związek Sowiecki się reformuje, normalnieje, zmierza
ku demokracji. Zdołano nawet ogłosić kres "zimnej wojny",
zapraszając dawnego wroga do wspólnego domu. Przeoczono najważniejsze,
to, że konwergencja ma zostać osiągnięta na "ich" (komunistycznych)
warunkach.
Przez dziesięciolecia triumfalnego pochodu bolszewickiej rewolucji
obowiązywał w tzw. "wolnym świecie" urzędowy mit o możliwości
liberalizacji systemu sowieckiego. O tym, że był to tylko mit,
naiwne wishful thinking, czy po prostu bolszewicka prowokacja,
decydowała praktyka kolejnych niepowodzeń. Każdorazowo ustrój
komunistyczny okazywał się niereformowalny. Czy jednak fiasko
przemodelowania systemu od totalitaryzmu ku demokracji oznacza
równocześnie niemożność osiągnięcia podobnego celu, tyle że w
odwrotnym kierunku? Czy niemożliwe jest pokojowe przejście od
demokracji do totalitaryzmu?
Wiek dwudziesty w swojej obfitości epokowych wydarzeń zadbał o
klarowną odpowiedź. Dzieje demokracji weimarskiej i hitlerowskiej
III Rzeszy nie pozostawiają złudzeń, co do możliwości takiego
rozwiązania. Demokracja, niczym kurze jajo dla pisklęcia, dostarcza
zarówno budulca jak i pożywki dla nowego stworzenia. Sama umiera
i wydaje owoce. Utożsamiana z pojęciem równości zawiera w sobie
podstawową słabość - egalitaryzm. Demokracja jest populistyczna,
ślepa, podatna na propagandę. O racjach politycznych decyduje
sympatia tłumu. Kto zdobędzie jego zaufanie, wygrywa. Jeżeli demokracja
nadal istnieje, dzieje się tak dlatego, ponieważ żadna z ścierających
się sił nie może zdominować rywala. Gdy tej równowagi brakuje,
upada.
Komunizm nie przywiązywał nigdy wagi do rywalizacji na wolnym
rynku demokracji. Demokracją gardzi. Rewolucja, zbrojny przewrót,
dyktatura i terror to atrybuty prawdziwego bolszewika. Lenin nie
wdawał się w parlamentarne dyskusje, parlamenty rozpędzał. Nie
polemizował z wolną prasą, wolał zamykać gazety. Zamiast rozmawiać
z opozycją, mordował jej przedstawicieli.
A jednak Lenin na swojej bezkompromisowej drodze nie cofał się
przed żadnym, nawet najbardziej hańbiącym, ustępstwem. Był prawdziwym
mistrzem defensywy - jeden krok w tył, dwa do przodu - to była
jego dewiza. Gdy trzeba było podpisać upokarzający pokój z Niemcami,
podpisywał. Gdy należało układać się z Piłsudskim, rozmawiał.
Gdy praktyka komunizmu wojennego doprowadziła Rosję Sowiecką na
krawędź przepaści, w ciągu kilku tygodni wprowadził Nową Politykę
Ekonomiczną. Jedna
z jego najważniejszych prac Dziecięca choroba lewicowości
poświęcona jest trudnej sztuce oportunizmu. Nie inaczej postępowali
następcy wodza rewolucji, jeżeli oczywiście wymagała tego sytuacja.
Stalin z równie wielką sprawnością terroryzował i mordował miliony,
jak rozprawiał z wielkimi świata o przyszłości demokracji. Chruszczow,
zależnie od okoliczności, gromko potępiał zmarłego pryncypała,
bądź walił butem w pulpit Narodów Zjednoczonych. Dialektyka oportunizmu
to, można powiedzieć, elementarz dla każdego wykształconego i
doświadczonego komunisty. Co innego jednak ustępstwo, a co innego
odejście od obranego kursu.
Nie wszyscy komuniści byli zwolennikami zbrojnej rewolty. Krwawy
sukces w Rosji wcale nie oznaczał, że stanowi ona uniwersalną
receptę na przejęcie władzy. Przebieg wydarzeń w pierwszej połowie
lat 20-tych zdecydowanie to potwierdził. Rewolucja przegrywała,
a zdemoralizowane wojną i nędzą masy odchodziły od proletariackich
ideałów. W tej dokładnie chwili pojawił się człowiek, który postanowił
sformułować antidotum na kryzys bolszewickiej strategii: Antonio
Gramsci.
Urodzony na Sardynii w 1891 roku Gramsci studiował filozofię i
historię na uniwersytecie w Turynie. Od 1913 był członkiem partii
socjalistycznej, a 3 lata później zrezygnował ze studiów i został
zawodowym politykiem. W 1919 roku założył prokomunistyczną gazetę
Nowy Porządek, a 2 lata później, wspólnie z Palmiro Togliattim,
partię komunistyczną. W 1924 roku zostaje deputowanym, w 1926
aresztowany i sądzony w 1928, zostaje skazany na 12 lat więzienia,
którego nie opuścił niemal do samej śmierci w 1937 roku.
Najważniejszy okres aktywności Gramsciego przypada na początek
lat dwudziestych, kiedy to liczono jeszcze na zwycięski pochód
rewolucji. W 1920 roku Gramsci współorganizował i opracował teoretycznie
tzw. turyńskie rady fabryczne, które miały stać się zaczynem bolszewickiej
rewolucji: "Dzisiaj komitety te ograniczają się do władzy
kapitalisty w fabryce i pełnią funkcje arbitrażowe i dyscyplinarne.
Rozszerzone i wzbogacone, staną się jutro organami władzy proletariackiej
i zastąpią kapitalistę, we wszystkich jego użytecznych funkcjach
kierowania i zarządzania przedsiębiorstwem."165 Wkrótce po
spacyfikowaniu ruchu i po przejęciu władzy przez Mussoliniego
wyjechał do Moskwy, biorąc aktywny udział w pracach Kominternu.
Gramsci podzielał leninowski cel polityczny - budowę "robotniczego
raju", już jednak wówczas miał swój własny, oryginalny pomysł
na jego realizację.
Dobrze zaznajomiony ze specyfiką włoskiej obyczajowości i kultury
Gramsci uważał, że chrześcijaństwo jest siłą wiążąca razem całe
społeczeństwo: chłopów, robotników, arystokrację, duchowieństwo
w jednorodną kulturę. Na tej podstawie polemizował z leninowską
tezą, że masy mogą powstać i obalić rządzącą nadbudowę. Nie pozwoli
im na to ich chrześcijańska wiara. Ludzie nie będą walczyć o coś,
w co tak naprawdę nie wierzą.
Instytucje społeczne takie jak szkoła, partie polityczne, media,
kościoły i inne odgrywają znacznie większą rolę w zdobyciu i utrzymaniu
dominacji aniżeli sama władza polityczna. Klasa rządząca dąży
do ustanowienia moralnego i ideologicznego przywództwa, hegemonii
nad społeczeństwem poprzez zakorzenienie tych wartości wśród większości
społeczeństwa. Wypływa stąd, zdaniem Gramsciego, wniosek, że ruch
rewolucyjny nie może się ograniczać wyłącznie do obalenia państwa,
musi odnieść zwycięstwo także, a może przede wszystkim, w dziedzinie
wartości, łamiąc intelektualną i kulturalną dominację klasy rządzącej.
Ruch rewolucyjny musi stworzyć kontr hegemonię, co oznacza ustanowienie
ruchu socjalistycznego z jego własnymi instytucjami.
W odróżnieniu od "wojny manewrowej" (która udała się
w Rosji ze względu na słabość caratu), w sytuacji, gdy klasa rządząca
w pełni panuje nad społeczeństwem, powinna być prowadzona "wojna
pozycyjna", wojna o społeczeństwo.166
Wbrew rozpowszechnionej opinii Gramsci nie zostawił gotowej recepty
na budowę rewolucyjnego ruchu. Nie stworzył żadnego dogmatu. Zdecydowaną
większość jego pisarskiego dorobku stanowią teksty pisane w trudnych,
wręcz ekstremalnych warunkach uwięzienia i przewlekłej choroby.
Jego przekaz jest często niejasny. Z całości wyłania się jednak
idea, która na dobre odmieniła mentalność bolszewickich rewolucjonistów:
"Cóż może przeciwstawić klasa nowatorska temu gigantycznemu
kompleksowi szańców i fortyfikacji klasy panującej? Musi mu przeciwstawić
ducha rozłamu (podk. A.G.), czyli stopniowe zdobywanie
własnej świadomości historycznej, ducha rozłamu... wszystko to
wymaga stopniowej pracy ideologicznej, a pierwszym jej warunkiem
jest dokładna znajomość terenu badań.167
Wynikają z tego określone wskazania dla każdego ruchu kulturalnego,
który chciałby zastąpić ogólnie przyjęte poglądy [światopogląd
chrześcijański] i w ogóle wszelkie dawne koncepcje świata: 1)
niezmordowanie powtarzać własne argumenty... powtarzanie jest
bowiem środkiem dydaktycznym, działającym najskuteczniej na umysłowość
ludu...168
Nasza doktryna nie jest doktryną zbuntowanych niewolników, jest
to doktryna władców, którzy w codziennym trudzie przygotowują
broń, by zapanować nad światem."169
Zdaniem amerykańskiego komunisty i eksperta od
Gramsciego, Carla Boggsa, być może żaden z dwudziestowiecznych
teoretyków nie przyczynił się w większej mierze do odrodzenia
marksizmu niż Antonio Gramsci, którego dzieła stały się począwszy
od wczesnych lat 60-tych niezwykle popularne w zachodnich sferach
lewicowych.170 Decydowały uniwersalizm i prostota przekazu włoskiego
komunisty. Gramsci odkrył istotny mechanizm, który rządzi współczesnym
społeczeństwem: o zakresie wpływów nie decyduje wyłącznie władza
polityczna, ale także instytucje społeczne, kulturalne, religijne.
Zwycięstwo w tych obszarach aktywności zapewni również władzę
polityczną. Potrzebny jest "długi marsz poprzez instytucje"
- media, uniwersytety, kościoły, centra władzy i kultury.171 Ale
samo przejęcie instytucji nie zapewni hegemonii. Potrzebne jest
zniszczenie fundamentów obyczajowych, religijnych, moralnych,
na których opiera się stare społeczeństwo: szacunku dla władzy,
poszanowania religii, przywiązania do instytucji rodziny.
Jako jeden z najważniejszych komunistycznych ideologów XX wieku,
Gramsci uchodzi za teoretyka, który postawił marksizm na głowie,
argumentując, że to nadbudowa determinuje polityczną bazę, a nie,
jak chciał tego Marks, odwrotnie.172 Jednocześnie ideowe powinowactwo
Gramsciego z naukami Marksa i Engelsa nie budzi wątpliwości. Obok
zasadniczych kwestii, jak walka klas, władza, własność środków
produkcji, wszyscy trzej ogromne znaczenie przywiązywali do dziedziny
moralnej, obyczajowej, zagadnień religii, rodziny i wychowania.
W tym sensie Gramsci jedynie uwypuklił istotną treść ideologii
marksistowskiej.
Manifest komunistyczny to w istocie polemika z przeciwnikami
zawłaszczenia własności prywatnej, zniesienia rodziny, przeciwnikami
społecznego wychowania dzieci, obrońcami religii chrześcijańskiej.
Podobnie jak u Gramsciego, walka toczy się w sferze "nadbudowy":
Zniesienie rodziny! Nawet skrajni radykałowie
oburzają się na ten haniebny zamiar komunistów. Na czym opiera
się współczesna rodzina, rodzina burżuazyjna? Na kapitale, na
dorobku prywatnym. Całkowicie rozwinięta istnieje ona tylko dla
burżuazji; ale jej uzupełnieniem jest przymusowy brak rodziny
u proletariuszy oraz prostytucja publiczna. Rodzina burżuazyjna
zaniknie naturalnie wraz z zanikiem tego swego uzupełnienia...
Zarzucacie nam, że chcemy znieść wyzysk dzieci przez rodziców?
Przyznajemy się do tej zbrodni. Ale - powiadacie - najtkliwsze
stosunki skazujemy na zagładę, gdy wychowanie domowe zastępujemy
przez społeczne... Burżuazyjne frazesy o rodzinie i wychowaniu,
o tkliwym stosunku między rodzicami a dziećmi stają się tym wstrętniejsze,
im bardziej... zerwane zostają wszelkie więzy rodzinne u proletariuszy...
Ale wy, komuniści, chcecie wprowadzić wspólność żon - wrzeszczy
nam chórem cała burżuazja... Nie ma zresztą nic śmieszniejszego
niż wysoce moralne oburzenie naszych bourgeois z powodu rzekomej
oficjalnej wspólności żon u komunistów. Komuniści nie mają potrzeby
wprowadzać wspólności żon, istniała ona niemal zawsze.
Nasi bourgeois, nie zadawalając się tym, że mają do rozporządzenia
żony i córki swych robotników - nie mówiąc już o prostytucji oficjalnej
- znajdują specjalną przyjemność we wzajemnym uwodzeniu swoich
małżonek. Komunizm zaś znosi wieczyste prawdy, znosi religię,
moralność, zamiast nadać im nową formę... Do czego sprowadza się
to oskarżenie?... Rewolucja komunistyczna jest najradykalniejszym
zerwaniem z przekazanymi nam stosunkami własności; nic dziwnego,
że w swym przebiegu przyniesie ona również najradykalniejsze zerwanie
z przekazanymi nam ideami...173
Dopełnieniem nieco dwuznacznego, chwilami niejasnego
Manifestu jest późniejsza o 30 lat praca Fryderyka Engelsa Pochodzenie
rodziny, własności prywatnej i państwa:
Co to znaczy: nieuregulowane stosunki płciowe?
Znaczy to, że działające obecnie lub za dawniejszych czasów zakazy
ograniczające wówczas nie istniały... Niewątpliwie stwierdzone
jest również, że zazdrość jest uczuciem zjawiającym się stosunkowo
późno. To samo dotyczy pojęcia kazirodztwa. Nie tylko brat i siostra
byli niegdyś mężem i żoną - u wielu ludów dziś jeszcze dozwolone
są stosunki płciowe pomiędzy rodzicami i dziećmi.174
Nie była ona [monogamia] bynajmniej owocem indywidualnej miłości
płciowej, z którą nie miała nic wspólnego, ponieważ małżeństwa
pozostały jak dawniej małżeństwami z wyrachowania...
Tak więc małżeństwo monogamiczne bynajmniej nie wkracza do historii
jako pojednanie między mężczyzną i kobietą, a tym mniej jako jego
najwyższa forma. Przeciwnie. Występuje ono jako ujarzmienie jednej
płci przez drugą, jako proklamowanie... wrogości płci...
... pierwsze przeciwieństwo klasowe, jakie występuje w historii,
zbiega się z rozwojem antagonizmu między kobietą a mężczyzną w
małżeństwie pojedynczej pary, a pierwszy ucisk klasowy - z uciskiem
żeńskiej płci przez męską.175
Wraz z przejściem środków produkcji na własność społeczną pojedyncza
rodzina przestaje być gospodarczą jednostką społeczeństwa. Prywatne
gospodarstwo domowe przekształca się
w przemysł społeczny. Opieka nad dziećmi i ich wychowanie stanie
się sprawą społeczną: społeczeństwo będzie się opiekować wszystkimi
dziećmi jednakowo...176
Nie bez powodu klasycy ideologii komunistycznej
poświęcali tak wiele uwagi sprawom rodzinnym, "rodziny burżuazyjnej",
małżeństwu monogamicznemu, wychowaniu dzieci. Powstawały całe
traktaty naukowe, poświęcane kwestiom rodziny, stosunków społecznych,
płci, analogii uzasadniających wygodne tezy poszukiwano nawet
w świecie zwierząt. Pierwsi konstruktorzy człowieka nowego typu,
nowego społeczeństwa, świetnie rozumieli znaczenie instytucji
rodziny i jej podstawowej funkcji wychowawczej. Bez jej wykorzenienia,
stworzenie nowego oblicza świata nie było możliwe. W pewnym sensie
potwierdzali w ten sposób prymat "nadbudowy" nad "bazą"
oraz słowa swojego włoskiego spadkobiercy, który odrobinę prześcigał
ideową śmiałością antenatów:
Cała funkcja wychowania i kształcenia nowych
pokoleń musi stać się z prywatnej funkcją publiczną...
... równolegle ze szkołą jednolitą rozwijać się będzie przypuszczalnie
sieć przedszkoli i innych pokrewnych instytucji, w których jeszcze
przed osiągnięciem wieku szkolnego dzieci wdrażane będą do pewnej
dyscypliny...
Szkoła jednolita... winna kultywować życie zbiorowe w dzień i
w nocy...177
Instynkt płciowy doznawał w toku rozwoju społeczeństwa więcej
przeszkód i zahamowań niż jakikolwiek inny. Jego "regulowanie"
z racji zawartych w nim sprzeczności, a także perwersji, jakie
mu się przypisuje, wydaje się czymś szczególnie "nienaturalnym",
stąd też tak częste w tej dziedzinie odwoływanie się do "natury".178
Nowy typ człowieka, jakiego wymaga racjonalizacja produkcji i
pracy, nie może się rozwinąć, dopóki życie płciowe nie zostanie
odpowiednio uregulowane, dopóki i to także nie będzie "zracjonalizowane".179
Na drodze do budowy społeczeństwa nowego typu
instytucja rodziny z jej funkcją wychowawczą miała ulec destrukcji.
Nowy ład miał być oparty na przymusie, a ten wykluczał podmiotowość
człowieka i rodziny. Gramsci interesował się zagadnieniem przymusu
w organizacji produkcji. Był zdania, że wprowadzona przez Trockiego
w Rosji "zasada bezpośredniego i pośredniego przymusu w dziedzinie
organizacji produkcji i pracy była słuszna"180 , uważał jednak,
że zastosowane środki, tworzenie zmilitaryzowanych armii pracowników,
były niewłaściwe. O wiele lepsze rezultaty osiągano w amerykańskich
przedsiębiorstwach Forda. Gramsci nie szczędził słów uznania dla
"amerykańskiego fenomenu, który stanowi największy po dziś
dzień zbiorowy wysiłek zmierzający do wytworzenia - w niesłychanym
tempie i z nigdy dotychczas nie spotykaną świadomością celu -
nowego typu pracownika i człowieka".181
Fordowscy inspektorzy badali nie tylko wydajność pracy robotników,
zajmowali się również ich życiem prywatnym. "Badali"
"moralność" robotników, spożycie alkoholu, ich życie
rodzinne i seksualne. Wszystko po to, aby uzyskać trwałą sprawność
mięśniowo-nerwową swoich robotników. Gramsci z uznaniem stwierdzał,
że "walka z alkoholizmem, tym najgroźniejszym czynnikiem
destrukcji sił robotniczych, staje się funkcją państwa".182
To samo dotyczyło życia płciowego, bo, jak mówił "nadużywanie
i nieregularność funkcji płciowych jest najgroźniejszym po alkoholizmie
wrogiem energii nerwowej".183 W systemie amerykańskim upatrywał
pozytywnych i pionierskich tendencji: "Podejmowane przez
Forda próby wglądania, za pomocą kadry inspektorów, w życie prywatne
swych podwładnych i kontrolowanie, na co wydają swoje zarobki
i w ogóle jak żyją, to oznaka tendencji na razie jeszcze "prywatnych"
i ukrytych, ale które w pewnym momencie mogą stać się ideologią
państwową, zaszczepioną na purytańskiej tradycji...184 .
Podczas procesu w maju 1927 roku w Rzymie prokurator domagający
się szczególnie wysokiej kary dla Gramsciego, powiedział: "należy
przeszkodzić funkcjonowaniu tego mózgu przez lat dwadzieścia".185
Przedstawiciel faszystowskiego wymiaru sprawiedliwości wykazał
się tym samym wielką przenikliwością, ale ust Gramsciemu nie zamknął.
Gramsci pisał do końca życia, a wierni przyjaciele i ideowi spadkobiercy
zadbali, żeby jego nauki "wojny pozycyjnej", "marszu
poprzez instytucje" i "kontr hegemonii" znalazły
zastosowanie w życiu.
W latach 50-tych ideologiczny wpływ Gramsciego najwyraźniej uwidocznił
się w partii włoskiej, której przewodniczącym był najbliższy w
swoim czasie współpracownik Gramsciego, P. Togliatti. Gramsci
nadawał się wyśmienicie do wypełnienia politycznej próżni wywołanej
fiaskiem ery Stalina. Partia, nie tylko włoska, potrzebowała lekarstwa
na najgorszą z możliwych, politycznych przypadłości - kompromitację,
a w zapiskach Gramsciego była gotowa recepta. W ciągu kolejnych
dwóch dziesięcioleci zachodnie partie komunistyczne wzmocniły
szeregi na tyle, aby w niedalekiej przyszłości realnie myśleć
o przejęciu władzy. Na bazie idei Gramsciego, ogłoszonego wkrótce
twórcą "włoskiej drogi" do komunizmu 186, powstawał
eurokomunizm, a w wyborach do Izby Deputowanych w 1976 r. włoska
partia komunistyczna uzyskała 34,4% głosów.187
Eurokomunizm nie był jedynym i najważniejszym owocem twórczości
Gramsciego. Jego dokonaniami interesowali się zarówno sowieccy
stratedzy przygotowujący głasnost i pierestrojkę w Związku Sowieckim188
, jak i ich liberalni partnerzy w konwergencji po drugiej stronie
Atlantyku. To właśnie ci ostatni w najpełniejszym stopniu wykorzystywali
i wykorzystują po dziś dzień nauki sardyńskiego filozofa.
Ideologia Gramasciego pojawiła się na amerykańskim rynku politycznym
na przełomie lat 50-tych i 60-tych za sprawą amerykańskiego Instytutu
Studiów Politycznych. Scott Powell dociekliwy obserwator poczynań
Instytutu, pisał latem 1988 roku:
Inspiracja i kierunek działalności IPS pochodzi
od Antonio Gramsciego, włoskiego komunisty-teoretyka, który postawił
Marksa na głowie, argumentując, że kulturalna nadbudowa determinuje
polityczną i ekonomiczną bazę. Podobnie jak Gramsci, członkowie
IPS przyjęli imperatyw "długiego marszu poprzez instytucje"
- media, uniwersytety, instytucje publiczne, religijne i kulturalne.
Poprzez oddziaływanie przez te instytucje, wartości kulturalne
zostaną zmienione a moralność osłabiona, przygotowując warunki
do przejścia władzy politycznej i ekonomicznej w ręce radykalnej
lewicy.
Publikacje IPS-u, filmy i inne prace odnoszą się do wartości humanistycznych,
ale umieszczają te wartości w krzywym zwierciadle rzeczywistości.
Fakt, że IPS jest zazwyczaj określany jako organizacja liberalna
wskazuje, że Instytut z powodzeniem maskuje swój radykalny charakter
przed tradycyjnymi liberałami, lub, że znaczenie słowa liberalizm
zostało radykalnie zmienione.189
Gramsci miał i ma do tej pory ogromny wpływ na
lewicowe kręgi amerykańskie. W przeciwieństwie jednak do innych
wielkich komunistycznego świata: Marksa, Lenina, Mao, Trockiego,
Che Geavary, Marcuse`a, uznanie dla jego nazwiska nie wiąże się
z otwartym, egalitarnym kultem jednostki. Jego twarz nie pojawiała
się na transparentach i plakatach. Nauki Gramsciego nie są dla
wszystkich, są dla elity. Stąd ideowy urobek Gramsciego łatwiej
obserwować nie przez bezpośrednie odniesienie do jego nauki, ale
poprzez spustoszenie cywilizacyjne: społeczne, polityczne, obyczajowe
i religijne, jakie na przestrzeni ostatnich trzydziestu lat dokonało
się w Stanach Zjednoczonych.
Stany Zjednoczone przez długie dziesięciolecia uważane były słusznie
za ostoję wolności. Szczególnie dla narodów zniewolonych Ameryka
była symbolem walki i oporu wobec komunistycznej tyrani. Sprawiedliwość,
równość wobec prawa, wolność sumienia, słowa i podróżowania to
powszechnie uznawane przymioty amerykańskiej republiki. Dzięki
nim Ameryka słusznie uchodziła za wroga i to wroga potężnego Związku
Sowieckiego i wszystkich pozostałych państw komunistycznych. Niestety,
ten obraz należy poddać znacznemu retuszowi. Ameryka od dawna
nie jest już ideałem, a królująca tam ideologia ma o wiele więcej
wspólnego z twórcami fantazji totalitarnych, aniżeli z założycielami
amerykańskiej republiki.
Jezuicki teolog i członek Fundacji Mindszentego, ojciec John A.
Hardon wyraził swoje poglądy jednoznacznie: "Pod koniec dwudziestego
wieku obserwujemy najpoważniejszy kryzys chrześcijaństwa w historii.
W mojej ocenie, w centrum tego kryzysu znajduje się głęboka penetracja
marksizmu w życie naszego kraju. Myślę, że mogę powiedzieć jeszcze
więcej. Nasza ojczyzna jest państwem marksistowskim. Czy mogę
to powiedzieć jeszcze mocniej? Stany Zjednoczone Ameryki są najpotężniejszym
marksistowskim państwem na świecie."190 Powołując się na
encyklikę Piusa XI "O ateistycznym komunizmie" ojciec
Hardon wymienia kilkanaście wyznaczników ideologii marksistowskiej,
obecnych w życiu współczesnej Ameryki, wśród nich: mesjanistyczny
idealizm (czyli osiągnięcie "raju" na ziemi); równość
i braterstwo (dążenie do społeczeństwa "bezklasowego");
idea postępu poprzez konflikt; prymat grupy nad jednostką; zniesienie
własności prywatnej; odrzucenie instytucji małżeństwa i rodziny;
kontrola jednostki poprzez kolektyw. Najbardziej zdecydowany atak
można obserwować, zdaniem Hardona, w dwóch dziedzinach: emancypacji
kobiet, rozumianej jako prawo do wycofania się z życia rodzinnego
i opieki nad dziećmi, i odrzucenia praw rodziców do wychowania
i kształcenia dzieci.191
Paul Weyrich, prezes Fundacji Kongresu Wolności, w liście skierowanym
do sympatyków, określił obecną kondycję Ameryki w jeszcze bardziej
dramatyczny sposób:
Nie można ignorować faktu, że Stany Zjednoczone
stają się państwem ideologicznym. Ideologia politycznej poprawności,
która otwarcie wzywa do zniszczenia naszej tradycyjnej kultury,
tak dalece zawładnęła naszym życiem politycznym, naszymi instytucjami,
że jej zgubny wpływ dotarł nawet do instytucji Kościoła. Całkowicie
opanowała środowisko akademickie. Obecnie rozprzestrzenia się
w przemyśle rozrywkowym, a wkrótce może kontrolować dosłownie
każdy aspekt naszego życia.
Zwolennicy politycznej poprawności, którą bardziej trafnie można
określać jako "kulturowy marksizm", działają w ściśle
przemyślany sposób... Dziś niewiele brakuje, aby Stany Zjednoczone
stały się państwem całkowicie zdominowanym przez obcą ideologię,
ideologię zdecydowanie wrogą wobec zachodniej kultury. Już dzisiaj,
po raz pierwszy w swoim życiu, ludzie obawiają się swoich własnych
słów. W historii naszego kraju podobne zjawisko nigdy nie miało
miejsca. A jednak, jeśli dzisiaj powiesz "coś złego",
natychmiast masz problemy z prawem, polityczne problemy, możesz
nawet stracić pracę, albo zostać wydalonym z uczelni. Pewne tematy
są zakazane. W wielu przypadkach nie wolno dochodzić prawdy. Jeśli
to uczynisz, zostaniesz natychmiast zakwalifikowany jako "rasista",
"seksista", "niewrażliwy"....
Kulturowy marksizm wygrywa w walce przeciwko naszej kulturze...
To co jeszcze kilka lat temu Amerykanie uznawali za niemożliwe
do zaakceptowania, dzisiaj jest nie tylko tolerowane, ale i celebrowane.
Nie wierzę, że wciąż dysponujemy moralną większością. Nie wierzę,
że większość Amerykanów podziela obecnie nasze wartości.192
Zdaniem publicysty The New American, Gary
Benoit 193, szczerość Weyricha zwróciła uwagę dominujących mediów,
które znalazły w jego wypowiedzi potwierdzenie przegranej prawicy
w kulturowej wojnie pomiędzy starym moralnym porządkiem i "oświeconą
nową moralnością". To bez wątpienia dobra wiadomość dla przedstawicieli
kulturowej elity, odpowiedzialnych za moralne zniszczenie. Równocześnie,
jest to bardzo zła wiadomość dla Ameryki. Benoit przywołuje wypowiedź
de Tocqueville"a sprzed 160 lat, który napisał, że "Ameryka
jest wielka, ponieważ jest dobra. Jeśli przestanie być dobra,
utraci także swoją wielkość". Biorąc pod uwagę panujący nihilizm
oraz relatywizm moralny, Ameryka już straciła możliwość odróżnienia
zła od dobra. Jak to się wszystko dzieje? Zdaniem Benoit, elity
stojące za przemysłem rozrywkowym, między innymi za stacją MTV,
konsekwentnie realizują zdefiniowany przez Gramsciego cel kulturowego
przewrotu. Eksponentem nowej kultury, kultury MTV, jest Bill Clinton,
którego obecność w Białym Domu, jest dowodem skuteczności strategii
Gramsciego. Clinton chętnie korzysta z moralnej anarchii, w której
stworzeniu dopomógł, zgodnie z wolą swoich totalitarnych doradców.
Z równie wielką swobodą potrafi zapowiadać ograniczenie podstawowych
swobód obywatelskich. Przy okazji dyskusji nad sprawą dostępu
do broni palnej, mówił: "Mamy do czynienia ze zbyt dużą ilością
przypadków nieodpowiedzialnego zachowania. Stąd wielu ludzi uważa,
że mamy u siebie za dużo wolności osobistej. W przypadkach, kiedy
wolność osobista bywa nadużywana, musisz podjąć kroki, aby tę
wolność ograniczyć." Na szczęście, zdaniem Benoit i wbrew
pesymistycznej ocenie Weyricha, Amerykanie nie są jeszcze gotowi
do przyjęcia podobnego światopoglądu: "Gdyby przeciętny Amerykanin
już teraz przyjął światopogląd Billa Clintona i innych propagatorów
amoralności, nie byłoby powodu do zgłaszania pretensji. W takim
przypadku to sami Amerykanie podjęliby decyzję o zamianie niebezpiecznej
wolności na bezpieczeństwo Wielkiego Brata. Straciliby nie tylko
swoje poczucie moralności, ale zaufanie do samych siebie, i w
ten sposób utraciliby bezpowrotnie szlachetne przymioty wolnych
mężczyzn i kobiet."
William Norman Grigg, inny publicysta The New American
194, również podejmuje wyzwanie Paula Weyricha: czy lewica wygrała
amerykańską wojnę kulturową? Omijając kwestię impeachementu, Grigg
jest przekonany, że amerykańska kultura, za sprawą radykalnej
lewicy, przechodzi dramatyczną transformację. Wszystkie te zmiany
nie są wynikiem masowych ruchów społecznych, ale są odbiciem lewicowości
i liberalizmu prawników, sędziów, urzędników federalnych, kadry
profesorskiej, nauczycieli, pracowników społecznych, dziennikarzy,
scenarzystów, w tym sensie stanowią odzwierciedlenie jednego z
najważniejszych elementów strategii Gramsciego - wojny pozycyjnej.
Pomimo wszystko wnioski Grigga są raczej optymistyczne: "Amerykańska
tradycja indywidualizmu pozostaje żywotną częścią naszego dziedzictwa.
I wbrew całym dekadom zmasowanej indoktrynacji odnośnie rzekomych
zalet kolektywizmu, większość Amerykanów nadal dba o swoje indywidualne
prawa...".
Niewątpliwym impulsem dla wypowiedzi Weyricha i żywej reakcji
na nią była porażka amerykańskich konserwatystów w otwartej wojnie
z urzędującym prezydentem. Najbardziej bolesna była jednak nie
sama przegrana, ale reakcja społeczeństwa, które mimo licznych
i przekonujących dowodów kłamstwa Clintona, w ogromnej większości
opowiedziało się po jego stronie. Weyrich, pisząc o "moralnej
mniejszości", miał na uwadze nie tylko incydentalną porażkę
sondażową, która w warunkach demokracji jest rzeczą naturalną,
ale o wiele głębsze i obszerniejsze przyczyny, składające się
na kryzys amerykańskiego społeczeństwa.
Tego, co dzieje się z dwudziestowiecznym symbolem bezprzymiotnikowej
wolności nie sposób zrozumieć nie odwołując się do kluczowego
pojęcia "politycznej poprawności". To ona decyduje o
tym, że społeczeństwo trawi obawa przed użyciem niewłaściwego
słowa, obawa przed oskarżeniami o napastliwość, brak wrażliwości,
o rasizm, seksizm, albo homofobię.
Bill Lind, dyrektor Centrum Kulturowego Konserwatyzmu, działającego
w ramach Fundacji Kongresu Wolności, pokusił się o definicję i
genealogię tego zjawiska195 :
Pojęcie powstało w postaci żartu, komiksowego
dowcipu, i nadal jesteśmy skłonni traktować je na pół serio. W
rzeczywistości, jest ono śmiertelnie poważne. To jest wielka choroba
naszego kraju, ta sama choroba, która doprowadziła do śmierci
dziesiątki milionów ludzi w Europie, w Rosji, w Chinach, dosłownie
na całym świecie. To jest choroba ideologii. Polityczna poprawność
nie jest zabawna. Jest śmiertelnie poważna.
Jeżeli spojrzymy na zjawisko w sposób analityczny, historyczny,
szybko odnajdziemy jego istotę. Polityczna poprawność jest kulturowym
marksizmem. Zjawiskiem przeniesionym z obszaru ekonomii w dziedzinę
kultury. Jego korzeni należy szukać nie w ruchach hippisowskim
i pokojowym lat 60-tych, ale znacznie wcześniej, w okresie I wojny
światowej. Jeśli porównamy podstawowe dogmaty politycznej poprawności
z klasycznym marksizmem, podobieństwa staną się oczywiste.
Najlepszym terenem obserwacji politycznej poprawności
są, zdaniem Linda, ośrodki uniwersyteckie, przypominające w dużej
mierze stosunki panujące w Korei Północnej. Studenci próbujący
przekroczyć linię wytyczoną przez różnego rodzaju aktywistów rychło
napotykają poważne problemy prawne.
Obie ideologie mają charakter totalitarny. Marksizm twierdzi,
że historia jest zdeterminowana przez własność środków produkcji,
ideologia politycznej poprawności twierdzi, że historia jest zdeterminowana
przez siłę, a więc która z grup, definiowanych według kryteriów
rasy, płci itd. posiada władzę nad pozostałymi grupami. Według
obu ideologii, pewne grupy ludzi są dobre, inne złe. Obie stosują
dla swoich celów wywłaszczenie. W odniesieniu do politycznej poprawności
przykład stanowi biały student, osiągający lepsze wyniki w nauce,
który traci miejsce na uczelni na rzecz gorzej przygotowanego
przedstawiciela mniejszości murzyńskiej lub hiszpańskiej. Podobne
zjawiska występują również w dziedzinie gospodarki, gdzie z podobnych
powodów biały przedsiębiorca może stracić prawo do kontraktu.
Obie ideologie dysponują taką metodą analizy, która zawsze przynosi
pożądaną odpowiedź. Dla marksistów to marksistowska ekonomia,
dla politycznie poprawnych - dekonstrukcjonizm.
Zdaniem Linda, liczne podobieństwa pomiędzy ideologiami nie są
przypadkowe. Polityczna poprawność ma długą historię, której źródeł
należy szukać w porażce, jaką poniósł marksizm w przeddzień, w
trakcie i tuż po zakończeniu I wojny światowej. Idea międzynarodowego
ruchu robotniczego nie zadziałała. W chwili wybuchu wojny niemal
wszystkie partie robotnicze zerwały z internacjonałem i opowiedziały
się po stronie własnych rządów. Taka sytuacja trwała przez całą
wojnę. Nie powiodła się także próba rozprzestrzenienia bolszewickiej
rewolucji na pozostałe kraje Europy. Wówczas pojawiły się nowe
koncepcje, które w istotny sposób rewidowały marksizm. We Włoszech
pojawił się Gramsci, na Węgrzech Lukacs. Obaj twierdzili właściwie
to samo, że robotnicy nie zrozumieją własnego interesu klasowego,
dopóki nie uwolnią się spod wpływu zachodniej kultury, szczególnie
chrześcijaństwa. W odróżnieniu od Gramsciego, Lukacs miał okazję
zastosowania swojej teorii w praktyce. Jego pierwszym posunięciem
w bolszewickim rządzie Beli Kuna było wprowadzenie edukacji seksualnej
do węgierskich szkół.
Narodziny ideologii, jaką znamy obecnie, miały miejsce w 1923
w Niemczech, gdy syn bogatego przedsiębiorcy, Feliks Weil, założył
przy frankfurckim uniwersytecie marksistowski Instytut Badań Społecznych.
Po roku 1930, kiedy dyrektorem Instytutu został Max Horkheimer,
główne prace skupiły się na kulturowej nadbudowie. Sam Horkheimer
interesował się teoriami Freuda, które starał się skorelować z
klasycznym marksizmem. Powstała w ten sposób tzw. Krytyczna Teoria.
Innymi członkami Instytutu byli: Teodor Adorno, Erich Frommme
i Herbert Marcuse. Dwaj ostatni wprowadzili do teorii zasadniczy
element, istotny dla politycznej poprawności, element seksualny.
Marcuse wzywał do stworzenia społeczeństwa "wielopostaciowej
perwersji". Już wówczas wskazywał na potrzebę wolności seksualnej.196
Wraz z dojściem do władzy Hitlera działalność Instytutu została
przeniesiona do Stanów Zjednoczonych. Instytut zajął się badaniem
społeczeństwa amerykańskiego, a osiągnięcia Instytut zostały przeniesione
na grunt amerykański. Podczas rebelii studenckich w połowie lat
60-tych Herbert Marcuse osiągnął niebywałą popularność, a jego
słynna książka "Eros i cywilizacja" stała się niemal
biblią dla ruchów młodzieżowych. Biorąc pod uwagę charakter jego
przesłania nie mogło być inaczej, a hasła, które głosił, trafiały
na sztandary: "Zajmij się sobą", "nie musisz pracować",
i najważniejsze "uprawiaj miłość, nie walcz" (Make love,
not war).
Narkotyki, komuny, wolna miłość i rock"n"roll, a na
plakatach w dostojnym towarzystwie Marksa, Mao, Che Geavary Herbert
Marcuse. Walka o kulturalną hegemonię przyniosła zatrważające
owoce: zdradę Wietnamu i lokalny triumf komunizmu. Ale nie był
to jeszcze koniec, raczej początek. Minęło 25 lat i pokolenie
ówczesnych kontestatorów przejęło władzę.
Niewątpliwie całkiem przypadkowo w chwili upadku Związku Sowieckiego
i jelcynowskiego "zerwania z przeszłością" na jeden
z najważniejszych urzędów politycznych świata wybrany zostaje
człowiek, potwierdzający pokoleniową zmianę warty. Bill Clinton
nie jest najlepszym przykładem zbuntowanego Amerykanina końca
lat 60-tych (palił jedynie "trawkę" i nawet się nie
zaciągał), za to wyśmienicie spełnia ustalone normy polityczne.
Gdy inni młodzieńcy płynęli przez Pacyfik po to, żeby zabijać
"niewinnych" Wietnamczyków (teza raz na zawsze ustalona
przez amerykańskie media i przemysł filmowy), Clinton, jako zaangażowany
politycznie student 197, zmierza do Moskwy i Pragi, aby tam, w
centrali światowego komunizmu, kontestować niesprawiedliwą wojnę
w Indochinach. W trakcie kampanii prezydenckiej z 1991 roku jego
młodzieńcza aktywność polityczna oraz bliżej nieokreślone (choć
pewne) związki z Komunistyczną Partią Włoch nieco zaniepokoiły
amerykańską opinię. Odsiecz nadeszła z najmniej oczekiwanego źródła.
Publicysta moskiewskiego International Affairs, oficjalnego
periodyku rosyjskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych pisał:
"... Bill Clinton odwiedził Moskwę z delegacją młodych Amerykanów.
W Wietnamie szalała wojna... Było niezmiernie ważne, aby się spotkać,
przedyskutować najbardziej palące kwestie i szukać rozwiązań.
Przyszły amerykański prezydent nie mógł stać z boku i przyglądać
się bezczynnie, więc ryzykując swoją reputację, pojechał do Moskwy
z grupą rodaków. Sprawa tego wyjazdu była poruszana w trakcie
kampanii wyborczej. Powstał hałas wokół jego możliwej "rekrutacji"
przez KGB. Był otwarcie oskarżany o antypatriotyzm, że zdradził
kraj w trakcie najbardziej groźnego kryzysu... Wszystkie te oskarżenia
okazały się daremne. Clinton dał lekcję swoim przeciwnikom, argumentując,
że czasy się zmieniły i to w takim stopniu, że to, co wcześniej,
w czasie "zimnej wojny" nazywano "zdradą",
teraz może wyglądać na otwartą i pozbawioną uprzedzeń wolę młodego
polityka do samodzielnego klasyfikowania wydarzeń i formułowania
własnej oceny."198
Zagadnienia poglądów Clintona na demokrację i komunizm, jego ocena
wojny w Wietnamie, koneksje moskiewskie, praskie, lub włoskie-komunistyczne,
czy wręcz kwestia jego ewentualnej agenturalności, choć wszystkie
niewątpliwie bardzo istotne, biorąc pod uwagę jego dominującą
pozycję w latach 90-tych, ze względu na brak konkretnych danych,
nie mogą stanowić podstawy do ewentualnej dyskusji. Liczna, często
alarmistyczne doniesienia mają charakter nie dowodów, ale "uporczywych
pogłosek".
Odmienny charakter mają liczne i bogato udokumentowane afery polityczne,
szpiegowskie, gospodarcze, obyczajowe i kryminalne związane z
urzędującym prezydentem i jego najbliższym otoczeniem. Bill Clinton
jest w tej dziedzinie niekwestionowanym rekordzistą. Niektóre
z tych afer, jak na przykład afera związana z finansowaniem przez
chińskich komunistów clintonowskiej kampanii prezydenckiej, mają,
czy też mogą mieć, istotny wpływ na bezpieczeństwo Stanów Zjednoczonych;
inne, jak liczne afery obyczajowe czy gospodarcze, w mniejszym
lub większym stopniu podkopują moralne fundamenty amerykańskiego
życia politycznego i społecznego. Szczególnie bulwersująca kategoria
afer związana jest z licznymi zgonami w otoczeniu Clintona. Od
1992 doliczono się ok. 40 nienaturalnych zgonów pośród jego współpracowników
i ochroniarzy.199 O znaczeniu tych spraw, również dla Białego
Domu, może świadczyć fakt, że jeden z publicystów zaangażowanych
w śledztwo i autor książki na temat tajemniczych okoliczności
śmierci Vincenta Fostera, przyjaciela i jednego z najbliższych
współpracowników Clintonów, Christopher Ruddy, został uznany,
wyprzedzając m.in. Pata Buchanana, za najgroźniejszego "antagonistę"
Clintona.200
Specyfikę prezydentury Clintona oraz kondycję waszyngtońskiej
administracji lat 90-tych czytelnie ilustruje środowisko polityczne,
z którego wywodzi się dzisiejszy establishment. Kim są ludzie
związani z Clintonem i jaką ideologię reprezentują?
Są dwie organizacje, z których wywodzi się zasadnicza grupa współpracowników
Clintona: Rada Stosunków Zagranicznych i Instytut Studiów Politycznych.
Pierwszą reprezentują ludzie związani głównie z polityką zagraniczną
i obronną, tacy jak: Warren Christopher, Anthony Lake (powiązany
także z IPS), czy Strobe Talbott.201
Przedstawicielami drugiej są ludzie o zdecydowanie lewicowych,
nierzadko marksistowskich, czy też komunistycznych zapatrywaniach.202
Na uwagę zasługuje postać bliskiego doradcy ekonomicznego Clintona,
obecnego ambasadora USA w Finlandii, Dereka Shearera, autora opublikowanej
w początkach lat 80-tych "Economic Democracy", w której
przyznał, że gospodarka demokratyczna to nic innego, tylko zakamuflowana
forma gospodarki socjalistycznej, i używa tego terminu wyłącznie
dlatego, ponieważ Amerykanie nie lubią socjalizmu: "Wizja
gospodarki demokratycznej - pisał Shearer - powinna się stać dominującym
poglądem ekonomicznym. Jest to coś, co włoski myśliciel Antonio
Gramsci nazywał "hegemonią ideologiczną"".203
J.R. Nyquist wspomina wykład wygłoszony przez Shearera w pierwszej
połowie lat 80-tych. Shearer mówił o obaleniu "dyktatury
burżuazji" w Ameryce. Środkiem do realizacji tego celu miało
być przejęcie władzy nad Partią Demokratyczną przez jej skrajnie
lewicowe skrzydło. Shearer uważał, że możliwy jest wybór prezydenta
o poglądach socjalistycznych, dzięki czemu możliwe będzie pokojowe
przejście do socjalizmu podczas kolejnego kryzysu gospodarczego.
Kapitalizm zostanie zdemaskowany jako zbankrutowany system. Gospodarka
zostanie znacjonalizowana, a ludzie poprą socjalizm. Zdaniem Shearera
wybór socjalistycznego prezydenta powinien mieć miejsce w 1988
lub 1992 roku. Już wtedy, zdaniem Nyquista, w nieoficjalnych rozmowach
padało nazwisko młodego gubernatora z Arkansas.204
Bardzo powoli, za to konsekwentnie, żeby nie powiedzieć - nieuchronnie,
Ameryka przeżywa radykalną metamorfozę ustrojową. Z symbolu wolności
przeradza się w symbol nowoczesnego totalitaryzmu. Nie ma tam
terroru, ani policji politycznej. Powszechny strach obywateli
uzyskuje się w sposób całkowicie praworządny. Pałki przestały
być potrzebne. Wystarczą sądy, prawnicy, urzędnicy społeczni i
współobywatele. Przeciętny Amerykanin to potencjalny przestępca
winien rasizmu, homofobii, użycia przemocy, nadużycia. W niektórych
dziedzinach, takich jak media i edukacja, rak totalitaryzmu poczynił
ogromne spustoszenia. W innych walka z chorobą wciąż rokuje nadzieje
na powodzenie. Wciąż jeszcze jest wielu Amerykanów przywiązanych
do tradycji, kultury, religii.
W dziedzinie edukacji i wychowania trwa nieustanne zmaganie z
marksistowską ideologią. Walka o dzieci to walka o przyszłość.
Nie ulega wątpliwości, że rządząca obecnie ideologia chce nie
tylko decydować o sposobach i treści nauczania, chce również możliwie
ograniczyć prawa i władzę rodziców. Stanowisko prezydentowej Clintonowej
jest oczywiste i nieprzejednane: "Nie ma czegoś takiego,
jak dzieci innych ludzi"205 .
Koncepcja, według której państwo ma prawo do wychowania dziecka,
ma bogatą tradycję. Pomysły takie nie były obce Platonowi, planującemu
swoją totalitarną republikę. Tak samo uważali francuscy jakobini,
budujący swoje utopijne i krwawe państwo. Marks i Engels uważali
uspołecznienie dzieci za warunek konieczny przy budowie ustroju
komunistycznego. Tradycję tę przejęli bolszewicy. Anton Makarenko,
jeden z pionierów wychowania komunistycznego, pisał w "Podręczniku
dla sowieckiej rodziny": "[Sowiecka] rodzina nie jest
odizolowanym, wspólnym ciałem, tak jak rodzina burżuazyjna. Jest
organiczną cząstką społeczeństwa sowieckiego...".206
Celem rządowych organizacji społecznych jest stworzenie prawa
do nadzorowania w domu wszystkich młodych rodziców. Rolę taką
miałby wypełniać urzędnik społeczny, który jest "przyjacielem,
doradcą i przedstawicielem rodziców", i który jest odpowiedzialny
za kontakty rodziców z lokalną administracją.207 Według najbardziej
wpływowego rzecznika urzędniczych wizyt domowych, Dr C. Henry
Kempe"a, rodzice są bardziej niebezpieczni dla dzieci niż
obcy urzędnicy państwowi.
Liczne przypadki ingerencji państwa w życie rodzinne przypominają
utopijne wizje totalitarnego społeczeństwa, w odróżnieniu od tamtych,
należą jednak do świata realnego. Ilustracją tych praktyk może
być przypadek rodziny Vandenburgów.
Ich koszmar rozpoczął się od wizyty szeryfa w towarzystwie pracownika
opieki społecznej. Myśleli początkowo, że chodzi o kradzież, która
dwa dni wcześniej miała miejsce na ich farmie. Okazało się jednak,
że przyczyną wizyty urzędnika jest pojedynczy anonim, oskarżający
ich o złe traktowanie dzieci. Mimo, że autorstwo anonimu było
łatwe do ustalenia (Vandenburg zwolnił kilka dni wcześniej dwóch
pracowników), a zarzuty niemożliwe do utrzymania (zgodnie z prawem
nie posyłali swoich dzieci do szkoły, prowadząc naukę w domu),
urzędniczka zażądała rozmowy z dziećmi bez obecności rodziców,
co spotkało się z odmową. Vandenburg z kolei zażądał przedstawienia
przepisu prawnego, który uzasadniałby takie roszczenia urzędniczki.
W odpowiedzi, po upływie kilku dni otrzymał przepis prawny, nieadekwatny
do sprawy.
Podczas kolejnej wizyty urzędniczki, tym razem w towarzystwie
trzech policjantów, Leonard Vandenburg został skuty kajdankami
i aresztowany, a jego dom przeszukany bez nakazu rewizji. W tym
samym czasie urzędniczka przeprowadziła rozmowę z dziećmi, bez
obecności matki, której także grożono aresztowaniem. Ta bulwersująca
historia zakończyła się zwolnieniem Vandenburga z więzienia i
przyznaniem mu odszkodowania w wysokości 200 tysięcy dolarów.208
Pozytywne zakończenie jednej sprawy nie daje powodów do optymizmu.
Niezależnie od wyniku końcowego, koszmar Vandenburgów ilustruje
obowiązującą tendencję, według której władza rodzicielska podlega
ciągłym ograniczeniom na rzecz państwa. Urzędnicy społeczni są
przygotowani do odegrania swojej roli, a jedyne, czego brakuje
w tej chwili to odpowiednie uregulowania prawne. Najważniejsza
jest jednak wola polityczna, a tej ideologom z Białego Domu nie
brakuje. Jak zaobserwowano w magazynie "Time", pani
Clinton "wydaje się bardziej zdecydowana niż wielu innych,
aby doprowadzić do ograniczenia praw rodzicielskich w pewnych
przypadkach".209
Działalność clintonowskiej administracji w dziedzinie oświaty
nie pozostawia złudzeń, co do źródeł inspiracji. Przykładem może
być ustawa edukacyjna tzw. Careers/Workforce Bill, którą jeden
z przeciwników określił jako Ustawę o Amerykańskich Obozach Pracy
Przymusowej, a której zasady są oparte bezpośrednio na sowieckim
systemie politechnicznym. Według przepisów ustawy przyszła kariera
zawodowa młodych Amerykanów ma zostać określona przez odpowiednie
instytucje stanowe bądź federalne możliwie na najniższym poziomie
nauczania. Nowy system edukacyjny będzie obejmował także dorosłych,
którzy, w przypadku chęci zmiany zawodu, będą zobowiązani do przejścia
odpowiedniego kursu i zdobycia certyfikatu. Odpowiednia instytucja
rządowa (Workforce Development Board) ma zajmować się planowaniem
i zbieraniem informacji na temat zapotrzebowania na odpowiednie
zawody w poszczególnych regionach kraju. Powstałe centrum informacyjne
będzie gromadzić dane na temat kwalifikacji wszystkich zatrudnionych
oraz uczącej się młodzieży. Ideologiczne korzenie nowej ustawy
są oczywiste, podobnie jak cele. Jeden z głównych pomysłodawców,
blisko związany z Clintonami, Marc Tucker mówi o nich otwarcie:
"[Nasz cel] będzie wymagał zmian o charakterze kulturowym
- postaw, wartości, norm i możliwych do zaakceptowania sposobów
działania... Będziemy wiedzieć, że osiągnęliśmy sukces, kiedy
na danym terenie będzie odpowiednia ilość szkół, poddanych transformacji...
Wówczas nie będzie odwrotu".210
Opisana powyżej ustawa to zaledwie jeden z przejawów dywersji
ideologicznej, która opanowała amerykańskie szkolnictwo. O wiele
groźniejsze są forsowane zasady programowe oraz elementy politycznej
poprawności. W Amerykańskich szkołach dominuje ideologia wielokulturowości,
dzięki czemu uczniowie uczą się więcej na temat handlu niewolnikami
i prześladowania Indian, aniżeli o amerykańskiej konstytucji.
Amerykańscy przodkowie to rasiści i wrogowie klasowi.211 Na lekcjach
poświęconych edukacji seksualnej otwarcie propaguje się związki
homoseksualne.212 Na lekcjach angielskiego klasyczne pozycje,
takie jak Robinson Crusoe, zastępowane są indiańskimi opowieściami,
pełnymi niezrozumiałych słów. Jeszcze gorsze od czytanek są szkolne
podręczniki. W niektórych regionach zezwala się uczniom na używanie
podczas lekcji ulicznego slangu.213
Najbardziej zdumiewa jednak poparcie, jakie ta jawna marksistowska
dywersja ideologiczna zdobywa po obu stronach amerykańskiej strony
politycznej. Clintonów popiera nie tylko Partia Demokratyczna,
ale również spora grupa Republikanów. Co więcej, okazuje się,
że ta w pełni "poprawna politycznie" edukacyjna rewolucja
została zapoczątkowana przez prezydenta George"a Busha, który
w 1991 roku rozpoczął kampanię pod hasłem "Cel 2000".214
Obok edukacji i wychowania można wyróżnić jeszcze wiele dziedzin
życia amerykańskiego społeczeństwa, w których zaznaczył się atak
nowoczesnej ideologii totalitarnej. Prawo własności, ochrona środowiska,
ochrona zdrowia, prawo do posiadania broni, homoseksualizm, aborcja
i eutanazja, religia wszystkie te dziedziny w mniejszym lub większym
stopniu są dotknięte działaniem ideowych spadkobierców Marksa,
Lenina, Gramsciego.
Zdaniem publicysty Inernational Currency Review 215 jednym
z frontów tej otwartej wojny jest "styl życia" i kultura,
obszary, w których dominują idee "dekonstrukcji" Antonio
Gramsciego. Rzekomo upadły w Związku Sowieckim komunizm, jest
wiecznie żywy, wypływa na powierzchnię w Bronxie, w amerykańskich
szkołach, w clintonowskich think-tankach, w Instytucie Studiów
Politycznych, i w kościołach. Amerykanie przeżywają "kulturalną
rewolucję" według modelu opracowanego przez Gramsciego. Według
Richarda Pipesa (Survival is not Enough) kontrola nad ludzkim
umysłem "jest w pierwszym rzędzie zapewniana poprzez kontrolę
informacji. Ale cenzura jest zdecydowanie mniej skuteczne, ponieważ
informacja może zostać uzyskana poprzez obserwację, pogłoski,
rozgłośnie radiowe i wiele innych środków, trudnych do opanowania;
informacje mogą przeciekać nawet przez najściślejsze bariery.
Znacznie bardziej skuteczne jest kontrolowanie myśli u samych
źródeł, a więc w umyśle, który przyjmuje i przetwarza informację
- najlepszy sposób do osiągnięcia tego celu wiedzie poprzez kształtowanie
słów i wyrażeń w pożądany sposób."216
Proces ten osiągnął rozwinięte stadium poprzez kontrolę mediów,
indoktrynację w szkołach i na wyższych uczelniach. Dlatego właśnie,
gorąco witany w środowisku amerykańskiej elity, Michaił Gorbaczow
może pozwolić sobie na stwierdzenie, że amerykańskie społeczeństwo
jest "dojrzałe do zmiany", a nawet otwarcie gloryfikować
komunizm i konwergencję na komunistycznych zasadach: "zasadniczo
jako filozofia, jako model organizacji społeczeństwa, komunizm
musi być traktowany z szacunkiem. Jeżeli wziąć pod uwagę zastosowanie
pewnych metod do rozwoju sprawiedliwości społecznej i większą
kontrolę państwa, istnieją pewne metody, które są użyteczne...
Potrzebujemy nowego społeczeństwa, nowej cywilizacji i konwergencji
wszystkich elementów najlepszych w obu systemach (komunizmie i
kapitalizmie). Nie przekreślajmy wszystkiego."217
Ideologiczna infekcja, jaka nawiedziła amerykański symbol wolności,
nie jest zjawiskiem odosobnionym. Te same objawy nowoczesnego
totalitaryzmu może zaobserwować w najodleglejszych rejonach świata.
Ekologizm, wielokulturowość, dekonstrukcjonizm, kolektywizm, polityczna
poprawność to w dzisiejszym świecie zjawiska powszechne. W dobie
cynicznej batalii o możliwość ustawowego skracania "bezproduktywnego"
życia, zgrabnie zawoalowanej pod pojęciem miłosiernej eutanazji,
losy jednego, zabłąkanego wieloryba przykuwają uwagę miliardów
ludzi na całym świecie. Tragiczna śmierć pewnej księżniczki o
dość kontrowersyjnym życiorysie wywołuje obligatoryjną, globalną
histerię, przy której kult Stalina to niemrawy przejaw ograniczonej
aprobaty. Wyciągnięta z lamusa nieprawomyślna wypowiedź zawodowego
austriackiego populisty wywołuje powszechny paroksyzm wściekłości
i chęci odwetu, gdy równocześnie w komunistycznych Chinach, z
którymi chce się robić biznes, miliony niewinnych ludzi zmuszane
są do niewolniczej pracy w obozach koncentracyjnych, a dziesiątki
tysięcy są co roku mordowane za przestępstwa, za które w tzw.
cywilizowanym świecie grozi najwyżej kilkutygodniowy pobyt w penitencjarnym
pensjonacie. Prowadzona pod przykrywką nieograniczonej tolerancji
dywersja obyczajowa doprowadziła do sytuacji, w której nazwanie
oczywistej do niedawna dewiacji seksualnej zboczeniem prowadzi
wprost do złamania kariery politycznej lub zawodowej. Pod kuszącym
sloganem permisywizmu deprawowana codziennie młodzież, w zamian
za spolegliwość wobec kolektywnej sztampy, obdarowywana jest kultem
prezerwatywy, powszechną dostępnością narkotyków, wyzwoleniem
od woli rodziców i wirtualnymi idolami. Antonio Gramsci nie ma
powodu, aby przewracać się w grobie. Na skraju XXI wieku kulturowa
hegemonia z całą pewnością jest po stronie jego zwolenników.
Gramsci, rozczarowany fiaskiem bolszewickiej rewolucji, budował
swoją koncepcję z myślą o długotrwałej, przewlekłej "wojnie
pozycyjnej". Triumf rewolucji, zwycięstwo socjalizmu miało
nastąpić w nieodgadnionej przyszłości. Jego współcześni, europejscy
spadkobiercy, mają prawo patrzeć w przyszłość z większym optymizmem.
Margaret Thatcher podczas wykładu, wygłoszonego na uniwersytecie
w Brugii w 1988, mówiła: "Nasza wspólna praca nie wymaga
scentralizowania władzy w Brukseli, czy podejmowania decyzji przez
wyznaczoną do tego celu biurokrację. To ironia, że gdy takie kraje
jak Związek Sowiecki, które starały się kierować wszystkim z jednego
centrum, uczą się obecnie, że sukces zależy od rozproszenia władzy
i decyzji, niektórzy we Wspólnocie chcą podążać w przeciwnym kierunku....
Z pewnością chcemy Europy bardziej zjednoczonej i z większą świadomością
wspólnego celu. Ale musimy także zachować różnorodne tradycje,
władze parlamentarne i sens narodowej dumy w każdym kraju."218
Brytyjska pani premier dobrze przeczuła przyszły rozwój wydarzeń.
Wizja ponadnarodowego superpaństwa jest obecnie bliższa niż kiedykolwiek.
Główni animatorzy sceny politycznej mówią dzisiaj otwarcie o budowie
nowego paneuropejskiego państwa: federacja połączona konstytucją,
wybierany bezpośrednio prezydent, dwuizbowy europarlament, wspólny
rząd to już nie marzenia, ale realne zagrożenie. 219 To koniec
suwerennych państw.
A to dopiero początek problemów. Europejskie superpaństwo to zaledwie
baza, na której wyrośnie ideologiczna nadbudowa. Mimo zróżnicowania
kulturowego, obyczajowego, narodowościowego, zbiurokratyzowana
eurostruktura to ideologiczny monolit. Mimo wolnorynkowej retoryki
to struktura skostniała w socjalistycznej doktrynie. To zresztą
tylko pozorna sprzeczność. Nikt nigdy nie udowodnił, że socjaliści,
komuniści, czy po prostu bolszewicy nie lubią pieniędzy. Jeśli
nawet, to wyłącznie w kieszeniach innych ludzi. Pieniądze to władza
- to zasada właściwa dla każdego ustroju, szczególnie istotna
w warunkach totalitarnych.
Dzisiejsza praktyka monetarna i fiskalna ma ściśle określony cel
nie tyle polityczny, co ideologiczny. Wspólna waluta, jeden europejski
bank, wyśrubowany ponad wszelką miarę fiskalizm i, oczywiście,
unifikacja podatkowa to kumulacja władzy w jednym biurokratycznym
centrum i "skok na kasę" każdego pojedynczego Europejczyka.
Kierunek paneuropejskich dążeń można zamknąć w trzech formułach:
regulacja, kontrola, indoktrynacja. Regulacji podlega niemal wszystko:
od kształtu i koloru tablic rejestracyjnych, poprzez długość ogórka,
na krzywiźnie banana skończywszy. Wsie zachodnioeuropejskie przypominają
wielkie skanseny, w których kultywuje się pracę na roli według
ściśle określonego wzorca. Najdrobniejsza bakteria, zaangażowana
w produkcję sera, powinna znać swoje miejsce. Wszelka nieprawomyślność
jest surowo karana. Stąd paląca konieczność tworzenia milionowych
armii kontrolerów, którzy czuwają nad przestrzeganiem norm i przepisów.
W wytworzonym nastroju bujny rozkwit przeżywa powszechna inwigilacja,
chętniej określana jako monitoring. Każdy eufemizm jest lepszy
od nagiej prawdy. Przydrożne kamery panują nad porządkiem ruchu
drogowego, dyskretnie podpatrują także pieszych. To samo w sklepach,
na stacjach benzynowych, dworcach, nawet w toaletach. Wyspecjalizowane
systemy telekomunikacyjne są w stanie kontrolować wszystkie rozmowy
równocześnie.220 To samo dotyczy korespondencji. Dzięki bankowym
kartom kredytowym, przeróżnym numerom indentyfikacyjnym, np. numerom
ubezpieczenia zdrowotnego, tworzy się ogromne, nieustannie aktualizowane
bazy danych, w których gromadzi się informacje o każdym pojedynczym
obywatelu. Inwigilacyjna moda dociera także pod strzechy. W najbardziej
ekskluzywnych dzielnicach europejskich stolic z łatwością można
nabyć gadżety, przy których ekwipunek Jamesa Bonda sprawia wrażenia
niewinnych zabawek. Te ostatnie również wyśmienicie kształtują
nawyk ciekawości. Nie wiadomo tylko, czy bardziej chodzi tutaj
o wszechogarniającą kontrolę, czy o zabicie prywatności.
Indoktrynacja, szczególnie w odniesieniu do dzieci i młodzieży,
jest jednym z głównych narzędzi politycznych europejskich biurokratów.
Obok oczywistych pobudek ideologicznych (wykreowanie nowej świadomości
politycznej i społecznej w połączeniu z izolacją od wpływu rodziców),
na uwagę zasługują cele pragmatyczne. Wobec wciąż dużego oporu
w poszczególnych krajach wobec planów integracyjnych, odpowiednie
wychowanie i ukształtowanie młodzieży ma zapewnić zwycięstwo zwolennikom
"wspólnoty" w przyszłych referendach i wyborach. W Wielkiej
Brytanii, gdzie poziom eurosceptycyzmu jest szczególnie wysoki,
rząd wprowadził w 1997, bez konsultacji z rodzicami i nauczycielami,
specjalny program szkolny, propagujący ideologię integracyjną,
nakładający na władze szkolne stosowny obowiązek. Przedsięwzięcie
może przynieść pierwsze owoce już w 2002 roku (kolejne referendum
w sprawie unii monetarnej), kiedy dzisiejsi 15-16 latkowie będą
już mieli prawo głosu.221
Unijni biurokraci nie widzą nic złego w jednostronnej indoktrynacji,
z premedytacją naśladując wzorce dwudziestowiecznych totalitaryzmów.
Nie jest to tylko propaganda, ale celowe i metodyczne kształtowanie
nowej świadomości. Kryteria obiektywizmu, różnorodności nie mają
racji bytu. Już w 1988 roku unijni ministrowie oświaty wzywali
do: "rozwijania w młodych ludziach sensu europejskiej identyfikacji
i przygotowywania młodzieży do wzięcia udziału w ekonomicznych
i społecznych aspektach "wspólnoty"..."222 Milionowe
kwoty wydawane są corocznie na propagowanie kultu "wspólnoty":
unia zapewnia pracę, przynosi wzrost gospodarczy, stoi na straży
pokoju.
Przy tym wszystkim bardzo chętnie zapomina się o korzeniach unijnej
ideologii, o "bohaterach" historii pokroju Napoleona,
Hitlera, Stalina. Wszyscy oni byli zwolennikami jedności europejskiej,
a człowiekiem, który jako pierwszy użył sformułowania "Sowieckie
Stany Zjednoczone Europy" był Lew Trocki w 1930 roku. Po
60 latach do tych samych koncepcji powrócił Michaił Gorbaczow,223
roztaczając wizję Europy, rozciągającej się aż po wybrzeża Pacyfiku.
Przez delikatność nie wyjawił tylko, który z elementów europejskiej
"wspólnoty" będzie nad tym terytorium panować.
136 R. Aron, Rozwój społeczeństwa przemysłowego
i uwarstwienie społeczne, w: Ekonomia wobec potrzeb ludzkich.
Wybór rozpraw, Wyd. Księgarnia Polska w Paryżu, b.r.w., s. 266,
za: Mariusz Gulczyński, Teoria konwergencji kapitalizmu i socjalizmu,
W-wa 1974.
137 Gorbachev recruits the U.S. elite to sell "convergence",
w: Soviet Analyst, vol. 23 nr 5, lipiec-sierpień 1995 r., s. 17.
138 W.I. Lenin, Dziecięca choroba "lewicowości" w komunizmie.
Próba popularnego wykładu marksistowskiej strategii i taktyki,
Warszawa 1949, s. 42.
139 Andriej Sacharow, Wspomnienia, T. I, s. 75, W-wa 1991.
140 Andriej Sacharow, Wspomnienia, T. I, s. 163, W-wa 1991.
141 A. Sacharow, Rozmyślania o postępie, pokojowym współistnieniu
i wolności intelektualnej, Paryż 1968, s. 10.
142 Tamże, s. 9.
143 Tamże, s. 15.
144 Tamże, s. 25-27.
145 Tamże, s. 34.
146 Tamże, s. 39.
147 Tamże, s. 40.
148 Anatolij Golicyn, New Lies for Old, s. 231.
149 Andriej Sacharow, Rozmyślania...., s. 41-42. Istotnym dopełnieniem
wywodów Sacharowa są jego poglądy na temat systemu politycznego:
"Autor nie należy do tych, którzy uważają system wielopartyjny
za absolutnie niezbędny etap w rozwoju socjalizmu, ani tym mniej
za panaceum na wszystkie troski; zakłada jednak w pewnych wypadkach
powstanie systemu wielopartyjnego za nieuniknioną konsekwencję
wydarzeń, jeżeli rządząca partia komunistyczna, z tych czy innych
powodów nie zgodzi się na zastosowanie metody naukowo-technicznej,
będącej historyczną konieczności."
150 Wywiad z Gorbaczowem w programie TV "Lary King Live"
z lis-topada 1993 r., za: Soviet Analyst, vol. 24 nr 9 kwiecień-maj
1998, s. 12.
151 Soviet "Convergence" Strategy and "New World
Social Order", w: International Currency Review, vol. 22
nr 3-4 jesień 1994, s. 10.
152 Tamże, s. 9-10.
153 Soviet "Convergence" Strategy and "New World
Social Order", w: International Currency Review, vol. 22
nr 3-4 jesień 1994, s. 13.
154 Gorbachev Targets U.S. Media Minds, w: International Currency
Review, vol. 22 nr 3-4 jesień 1994, s. 44. Amerykański publicysta,
Joseph Farah, obecnie wydawca internetowego magazynu WorldNetDaily,
w ten sposób komentował tę uroczystość: "Kto jest ostatnim
guru? Czy wiceprezydent Al Gore? Czy Dalai Lama? Ted Turner? Nie.
Człowiekiem z gotowym Planem jest nie kto inny tylko Michaił Gorbaczow...
były sowiecki dyktator, bicz Afganistanu, zmora Czernobyla...
został przywitany i uhonorowany jak zwycięski zbawiciel."
155 Soviet "Convergence" Strategy and "New World
Social Order", w: International Currency Review, vol. 22
nr 3-4 jesień 1994, s. 13-14.
156 Controlled Criminalism Mobilised in the Service of the World
Revolution, w: Soviet Analyst, vol. 24 nr 2, grudzień 1996, s.
10.
157 Wraz z upadkiem Związku Sowieckiego zachodnie media zostały
zalane informacjami na temat niedostatecznej kontroli nad sowieckim
materiałami nuklearnymi, handlu wzbogaconym uranem i innymi substancjami
tego typu. W 1994 roku świat obiegły rewelacje, jakoby celem rosyjskiej
mafii było zdobycie kontroli nad 15 tysiącami taktycznych głowic
nuklearnych. W tym samym czasie pojawiły się informacje na temat
głowicy nuklearnej, zdolnej zniszczyć miasto wielkości Nowego
Jorku, którą można nabyć za jedyne 150 mln dolarów. O próbę sprzedaży
tego "towaru" podejrzewano ludzi z najbliższego otoczenia
Jelcyna. Niewątpliwie wszystkie te mniej lub bardziej bzdurne
doniesienia miały na celu jedno: spowodowanie psychozy strachu
wobec globalnego zagrożenia i ewentualnego atomowego zamachu terrorystycznego.
Przy tak urobionej opinii utworzenie globalnej struktury bezpieczeństwa
wydaje się najbardziej racjonalnym rozwiązaniem. Za: Devious Hand
of Russian Intelligence Detected Behind Global Nuclear Scare,
w: Soviet Analyst, vol. 23 nr 1, październik 1994, s. 1-6.
158 Mary Jo Anderson, Proposing a federal republic of Earth, w:
WorldNetDaily, 14 października 1999.
159 More Intentional Blasphemy by Gorbachief, w: Soviet Analyst,
vol. 24 nr 2, grudzień 1996.
160 Gary Kah, The Environmental Agenda.
161 Lenin Lives, Okay? Recent Memorable Leninist-Globalist Quotes
by Top Implementers Holding Key Positions of Power Today, w: Soviet
Analyst, vol. 23 nr 1, październik 1994.
162 Germany"s President: "The Nation State Is Finished",
International Currency Review, vol. 24, nr 1 wiosna 1997, s. 43-47.
163 The "New World Order": Authoritative Sources and
Definitions, w: Soviet Analyst, vol. 23 nr 4 maj 1995, s. 13.
164 Michaił Gorbaczow, Przebudowa i nowe myślenie, Warszawa 1988,
s. 173-174.
165 Antonio Gramsci, Pisma wybrane, W-wa 1961, T. I s. 283-284,
za: Sław Krzemień Ojak, Antonio Gramsci, W-wa 1983.
166 Antonio Gramsci and the renewal of socialism from below.htm
167 Antonio Gramsci, Pisma wybrane, W-wa 1961, t. II, s. 429.
168 Tamże, t. I s. 24.
169 Antonio Gramsci, Sotto la Mole 1916-1920, s. 61, za: Sław
Krzemień-Ojak, Antonio Gramsci, s. 98.
170 Antonio Gramsci"s "War of Position" Strategy
- Central to Moscow"s War, w: Soviet Analyst, vol. 23 nr
2, listopad 1994, s. 22.
171 A New Anatomy of Revolutionary Strategy, w: Soviet Analyst,
vol. 24 nr 9, kwiecień-maj 1998, s. 3.
172 The Gramsci Dimension. Karl Marx and Satan: The Origins of
Counterculture, w: Soviet Analyst, vol. 24 nr 9, kwiecień-maj
1998, s. 4.
173 K. Marks, F. Engels, Manifest komunistyczny, W-wa 1949, s.
45-49.
174 Fryderyk Engels, O pochodzeniu rodziny, własności prywatnej
i państwa, W-wa 1949, s. 37.
175 Tamże, s. 66-67.
176 Tamże, s. 77.
177 Antonio Gramsci, Pisma wybrane, t. I s. 715-717.
178 Tamże, t. II s. 122.
179 Tamże, t. II s. 125.
180 Tamże, t. II s. 131.
181 Tamże, t. II s. 132.
182 Tamże, t. II s. 133.
183 Tamże, t. II s. 134.
184 Tamże, t. II s. 134.
185 Sław Krzemień-Ojak, Antonio Gramsci, s. 144.
186 Antonio Gramsci"s "War of Position" Strategy
- Central to Moscow"s War, w: Soviet Analyst, vol. 23 nr
2 listopad 1994, s. 22.
187 Waldemar J. Dziak, Milena Kruszniewska, Eurokomunizm - teoria
i praktyka, Warszawa 1988, s. 30 i s. 45.
188 Jeden z głównych ideologów sowieckich, Georgi Arbatow, stwierdził
w swojej książce "The System" (Random House, New York,
1992, s. 211), że idee Gramsciego i innych marksistów, którzy
zmierzali do "restrukturyzacji" zachodniej świadomości,
zostały zawarte w "nowym myśleniu": "Darzę szacunkiem
wiele marksistowskich dzieł i idei. Mam na myśli nie tylko klasyków
marksizmu, ale także znakomitych przywódców Międzynarodówki Socjalistycznej,
a także takich ludzi jak Antonio Gramsci, Gyorgy Lukacs, Ernst
Bloch i Herbert Marcuse", za: Christopher Story, Foreword
by the Editor, w: Anatolij Golitsyn, The Perestroika Deception,
s. XXII-XXIII.
189 Scott Powell, Policy Review, Washington DC, Summer 1988, Number
45, s. 65, za: The Gramsci Dimension, w: Soviet Analyst, vol.
24, nr 9, kwiecień-maj 1998, s. 4.
190 John A. Hardon, Marxism"s Influence in the USA Today,
Mindszenty Report, sierpień 1998.
191 Tamże.
192 Paul M. Weyrich, A moral minority.htm
193 Gary Benoit, Are We a Moral minority?, w: The New American,
vol. 15, nr 14, 5 lipca 1999.
194 William Norman Grigg, Toward the Total State, w: The New American,
vol. 15, nr 14, 5 lipca 1999.
195 Bill Lind, The Origins of Political Corectness.htm Wykład
wygłoszony 10 lipca 1998 roku podczas corocznej konferencji zorganizowanej
na Uniwersytecie Waszyngtona.
196 Tamże
197 W 1969 roku Clinton pracował dla komunistycznej "frontowej"
organizacji Vietnam Moratorium. Jako "sprytny facet"
z całą pewnością doskonale wiedział dla kogo pracuje. Pierwsze
spotkanie tej organizacji miało miejsce w Sztokholmie w maju 1969
i było sponsorowane przez kontrolowaną przez Sowietów Światową
Radę Pokoju za pośrednictwem Narodowego Komitetu na rzecz Zakończenia
Wojny w Wietnamie, znanego także jako Studencki Komitet Mobilizacyjny
(MOBE). Według tajnego memorandum FBI z 1969 roku: "komuniści
odgrywają dominującą rolę
w Studenckim Komitecie Mobilizacyjnym." Za: J.R. Nyquist,
Clinton"s sympathy for Marxist terrorists, w: WorldNetDaily.com
z 27 września 1999 r.
198 Moscow"s Sensitivity Over Clinton"s Dubious Past,
w: Soviet Analyst, vol. 23, nr 2, listopad 1994, s. 21. Sprawa
domniemanej agenturalności Clintona była kilkakrotnie podejmowana
w periodyku. W grudniu 1996 roku pisano: "...naszym zdaniem
uporczywe pogłoski o zwerbowaniu Clintona przez KGB nie są pozbawione
sensu. Likwidowanie dowodów, które mogłyby ostatecznie potwierdzić
ten fakt, tak aby nigdy nie przedostały się do wiadomości publicznej,
od wielu miesięcy stanowi najwyższy priorytet
w Waszyngtonie". The Socialist International Has Been Relaunched
As The New Comintern, w: Soviet Analyst, vol. 24, nr 2, grudzień
1996, s. 5.
199 Christopher Ruddy, The Body Count: Add One More. William Colby"s
Death Mystery, w: NewsMax.com. Według autora informacja o śmierci
byłego szefa CIA, współpracownika prestiżowego i opozycyjnego
wobec Clintonów The Strategic Investment, została podana przez
radio na miesiąc przed faktycznym wypadkiem.
200 James Carville, Ruddy is Number One "Antagonists"
of Clinton White House, w: Western Journalism Center, 31.03.98.
201 William F. Jasper, The Clinton Administration"s Terrorism
Connections, w: The New American, vol. 12, nr 24, 25 listopad
1996. Jasper pisze o Talbocie i Clintonie: "Jeden z współlokatorów
Clintona w Oxfordzie
i towarzysz podróży do Rosji, Talbott, objaśniał pamiętniki Chruszczowa,
tworząc żarliwą angielską hagiografię dla magazynu Time w roku
1970 - z pomocą współlokatora Clintona. Te pierwsze ćwiczenia
w sowieckiej propagandzie odegrały niewątpliwie pożyteczną rolę
w przygotowaniu obu do ich obecnej działalności".
202 Tamże. Patrz również: J.R. Nyquist, Clinton"s sympathy
for Marxist Terrorists, w: WorldNetDaily.com z 27 września 1999
r. Nyquist formułuje następujące pytanie: "Czy powinniśmy
być zszokowani, odkrywszy, że Clinton angażuje na najważniejsze
stanowiska w rządzie jawnych marksistowskich wywrotowców z Instytutu
Studiów Politycznych?"
204 J.R. Nyquist, Why some of us fear Clinton? WorldNetDaily.com,
22 lipca 1999.
205 William Norman Grigg, Does the State Own Your Children? W:
The New American, vol. 12, nr 14, 8 lipca 1999.
206 William Norman Grigg, In Loco Parentis, w: The New American,
vol. 10, nr 16, 8 sierpnia 1994.
207 William Norman Grigg, Beware the Child Protectors, w: The
New American, vol. 15, nr 18, 30 sierpnia 1999.
208 William Norman Grigg, Does the State Own Your Children? w:
The New American, vol. 12, nr 14, 8 lipca 1999.
209 Tamże.
210 William F. Jasper, Orwellian Education, w: The New American,
vol. 12, nr 15, 22 lipca 1996.
211 J.R. Nyquist, America"s enemies and how to fight them,
w: WorldNetDaily.com, 7 października 1999.
212 William Norman Grigg, They Want Your Children, w: The New
American, vol. 14, nr 12, 8 czerwca 1998.
213 Sol Stern, recenzja z książki Sandry Stotsky, Losing Our Language:
How Multicultural Classroom Instruction Is Undermining Our Children"s
Ability to Read, Write, and Reason, w: Commentary, maj 1999.
214 The Fabian Education Revolution. The "Deconstruction"
of The United States, w: International Currency Review, vol. 22,
nr 3-4, jesień 1994, s. 183-190.
215 The Malevolent Cultural War. The "Deconstruction"
of The United States, w: International Currency Review, vol. 22,
nr 3-4, s. 167-181.
216 Tamże, s. 167.
217 Tamże, s. 168. Gorbaczow wypowiedział te słowa podczas telewizyjnego
programu "Larry King Live" w listopadzie 1994 roku.
218 M. Thatcher, Britain and Europe. Wykład wygłoszony w dniu
20.09.1988. Za: wwww.eurocritic.demon.co.uk/mtbruges.htm
219 J. Fischer, Europę widzę ogromną, w: Gazeta Wyborcza, 13 maja
2000.
220 Na ten temat por. na przykład: Suelette Dreyfus, This is just
between us (and the spies), Independent New, 15.09.1999. Narodowa
Agecja Bezpieczeństwa U.S.A. opatentowała urządzenie, które umożliwia
jednoczesne monitorowanie milionów telefonów. Chodzi o automatyczne
analizowanie ludzkiej mowy. Urządzenie pozwala na selekcjonowanie
rozmów, prowadzonych na określone tematy, a także automatyczne
identyfikowanie ludzkiego głosu.
221 The European Union and Your Children, w: The European Union
- FAQ (Frequently Asked Questions), 11.1999.
222 Tamże.
223 European Union Faithfully Serves Moscow"s Strategic Interests,
w: Soviet Analyst, vol. 24, nr 2, grudzień 1996, s. 1.
|